Ze statystyk wynika, że we Wrocławiu na religię chodzi 64 proc. uczniów szkół podstawowych i zaledwie 18 proc. młodych osób ze szkół średnich. Rzecznik archidiecezji wrocławskiej ks. Rafał Kowalski w rozmowie z dziennikarką "Gazety Wyborczej" Karoliną Kozakiewicz ocenia, że zjawisko masowych rezygnacji z lekcji religii ma dwie główne przyczyny.
Pierwsza grupa, która rezygnuje z lekcji religii, to osoby zrażone do instytucji Kościoła. Ta niechęć jest związana z jego obecnym wizerunkiem. Kościół funkcjonuje w przestrzeni publicznej jako instytucja nietolerancyjna, związana z obozem władzy, mająca na sumieniu afery związane m.in. z pedofilią. Po decyzji Trybunału Konstytucyjnego zalała nas fala apostazji i rezygnacji z katechezy – podkreśla duchowny, cytowany przez "GW".
Uczniowie rezygnują z lekcji religii. "Program nie odpowiada na pytania, jakie stawia młodzież"
Pozostałe osoby według księdza mają kierować się po prostu wygodą. Uczniowie rezygnują z zajęć, które nie są obowiązkowe. Wspierać mają ich w tym rodzice, którzy wypisują dzieci z religii po przystąpieniu do pierwszej komunii świętej. – Bywa też tak, że uczeń zraża się do katechezy, bo nie podoba mu się sposób prowadzenia lekcji. Program nie odpowiada na pytania, jakie stawia młodzież – zwraca uwagę ks. Kowalski.
Młodych ludzi interesuje kwestia zaangażowania politycznego Kościoła, sfera seksualna człowieka czy kwestia życia małżeńskiego i rodzinnego. Zastanawiają się, czemu Kościół nie godzi się na rozwody, i przytaczają konkretne przykłady. Interesuje ich, dlaczego katecheta mówi o jednej wierze i dlaczego wszyscy mieliby postępować tak samo – podkreśla rzecznik kurii wrocławskiej w rozmowie z "Wyborczą".
Czytaj także: Uczniowie nie chodzą na religie. Najnowsze dane z Kielc
Ksiądz zabrał głos w sprawie lekcji religii. "Druga godzina powinna być dobrowolna"
W ocenie duchownego, problemem jest często także podejście katechetów. Wielu z nich ma nauczać religii bez jakiegokolwiek zaangażowania. – Młody człowiek szybko wyczuwa, czy ktoś uczy z przymusu, czy sam tym żyje. Potrzebujemy katechetów otwartych i zainteresowanych własną pracą – zaznacza ks. Rafał Kowalski.
Kładłbym nacisk na sposób przekazu, docierania do młodych, a nie na program. Religia powinna być prowadzona w formie dialogu, czyli zanim ja zacznę mówić, najpierw chciałbym posłuchać uczniów, co w nich jest. Być może będzie to niezgoda, pewien bunt – ocenia duchowny.
W wywiadzie opublikowanym w "Gazecie Wyborczej" duchowny zwraca uwagę także na kwestię dwóch godzin religii w planie lekcji tygodniowo. – Uważam, że druga godzina religii powinna być dobrowolna i odbywać się przy parafii. Nie chodzi przecież o to, żeby zgromadzić jak największą liczbę osób – podkreśla.
Rzecznik archidiecezji wrocławskiej odnosi się także do deklaracji ministra edukacji Przemysława Czarnka. Resort podjął decyzję, że uczniowie będą obowiązkowo wybierać między religią a etyką. – To dobra reforma, wychodząc z założenia, że jedno i drugie będzie dobrze nauczane – twierdzi ksiądz.
Pamiętam, że kiedy etyka wchodziła do szkół, w diecezji mówiono, by katecheci nie łączyli tych dziedzin. Uważam, że w tej samej szkole nie byłoby to dobre. (…) Zatrudnienie katechety z tej samej szkoły do nauczania etyki mogłoby sugerować: "i tak wpadniesz w nasze ręce". Ale nie miałbym nic przeciwko temu, żeby katecheta z odpowiednim wykształceniem mógł uczyć etyki w innej szkole. Bo w czym wiara tutaj przeszkadza? Zakazanie człowiekowi wierzącemu nauki etyki byłoby niesprawiedliwe – podsumuje ks. Kowalski, cytowany przez "Wyborczą".
Obejrzyj także: Coraz mniej uczniów na religii? Rzecznik Episkopatu odpowiada
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.