Zakład Ubezpieczeń Społecznych (ZUS) ostrzega przed oszustami. Niestety, pojawiają się takie osoby, które podszywają się pod instytucję, by uzyskiwać rozmaite korzyści. Fałszywi urzędnicy rozsyłają SMS-y z informacją o rzekomym świadczeniu do odebrania.
Nie należy klikać w podejrzane linki, ani pobierać załączników niewiadomego pochodzenia - przekazał ZUS w oficjalnym komunikacie, który przytacza radiozet.pl.
Głos w sprawie działań oszustów zabrała również Iwona Kowalska-Matis, regionalny rzecznik prasowy ZUS na Dolnym Śląsku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ostrzegamy przed fałszywymi wiadomościami rozsyłanymi przez oszustów w celu wyłudzenia danych. Nie należy klikać w podejrzane linki zarówno mailowe, jak i w wiadomościach SMS ani pobierać załączników niewiadomego pochodzenia - zaznaczyła (Radio ZET).
Przedstawicielka ZUS-u wyraźnie podkreśliła, że instytucja nie wysyła SMS-ów z informacją o świadczeniu. Wobec tego takie wiadomości od razu powinny wzbudzać podejrzenia.
Nie wysyłamy do nikogo wiadomości z linkami, w które należy wejść, nie prosimy też o podawanie danych wrażliwych niezabezpieczonymi kanałami komunikacji - wyjaśniła Kowalska-Matis.
Wyczuł, że chcą go oszukać
Niedawno o podejrzanym SMS-ie redakcję "Faktu" zawiadomił pan Sebastian. Mężczyzna na szczęście wykazał się odpowiednią czujnością i nie sprawdził, co kryje się pod wskazanym linkiem.
Co zaniepokoiło czytelnika tabloidu? Przede wszystkim to, że wiadomość była napisana niezgodnie z polską pisownią - brakowało polskich znaków, a poza tym źle postawione były przecinki.
Zaufania nie wzbudzał w nim również adres linku. Odnośnik nie wyglądał, jakby był powiązany z oficjalną stroną urzędu.
Pan Sebastian ponadto nie składał żadnych wniosków o świadczenie ZUS. Miał na uwadze też fakt, że urząd nigdy nie kontaktował się z nim właśnie w taki sposób.