W poniedziałek 18 lipca w południe policjant z Wydziału Prewencji Komendy Powiatowej Policji w Końskich, w czasie wolnym od służby był świadkiem bardzo niebezpiecznej sytuacji, do której doszło na terenie Kielc.
Czytaj także: Dramat w Egipcie. Balonem lecieli m.in. Polacy
W zaparkowanym samochodzie marki Opel, na przednim siedzeniu pasażera w nosidełku znajdowało się 2-miesięczne dziecko bez żadnej opieki. Szyby w pojeździe były uchylone, natomiast dziecko coraz głośniej płakało. Z uwagi na wysoką temperaturę, która panowała na dworze, pozostawienie dziecka w pojeździe mogłoby narazić go na niebezpieczeństwo.
Matka twierdziła, że nie było jej tylko chwilę
Funkcjonariusz zaalarmował służby, a następnie otworzył drzwi od pojazdu i wyjął dziecko na zewnątrz. Na szczęście dziecko nie wymagało pomocy medycznej. Na miejscu zdarzenia po około 20 minutach od podjęcia interwencji zjawiła się 34-letnia matka dziewczynki, która bagatelizowała całe zdarzenie twierdząc, że nie było jej tylko chwilę.
Ze swojego skrajnie nieodpowiedzialne zachowanie, kobieta będzie musiała wytłumaczyć się przed sądem.
Policjanci apelują o rozwagę i rozsądek. Tego dnia, gdy doszło do zdarzenia, nie było upału, dlatego ta historia skończyła się bez uszczerbku na zdrowiu dla dziecka. Jednak gdy temperatury rosną, zamknięty samochód jest śmiertelnie niebezpieczny. Auto zaparkowane na słońcu potrafi nagrzać się do około 70 stopni Celsjusza. Taka temperatura może zabić. Szczególnie narażone są dzieci i zwierzęta, które same nie potrafią otworzyć drzwi i wyjść z auta.
Czytaj także: "Pozory mylą". Leśnicy pokazali nagranie