Dzieci straciły ojca, mama jest w śpiączce. 30 maja w czasie awantury mąż Mariki rzucił się na nią z nożem. Kilkakrotnie dźgnął żonę na oślep, dogonił uciekającą przed domem i poderżnął jej gardło. Kiedy na miejsce przyjechała karetka, serce 32-latki nie biło, ale ratownikom udało się przywrócić akcję serca.
Mąż rannej zginął zaraz po popełnieniu zbrodni, rzucił się pod pociąg. W szpitalu w Inowrocławiu serce Mariki ponownie stanęło, ale lekarze wyrwali ją ze szponów śmierci. Udało się uratować życie 32-latki, jednak doszło do poważnego niedotlenienia mózgu i kobieta zapadła w śpiączkę.
Czytaj też: Grób Pawła Królikowskiego. Fani aktora osłupieli
Kiedy lekarz po kolei opisywał mi to, co się wydarzyło, płakał razem ze mną - wspomina mama 32-latki.
Po 30 dniach Marika otworzyła oczy, odłączono ją też od respiratora. Oddycha samodzielnie, co zdaniem lekarzy jest dobrym znakiem. 32-latka nie mówi, na razie nie jest też w stanie poruszyć ręką.
Córka ma otwarte oczy. Widzę jak płacze. Ja wiem, wierzę w to, że ona słyszy to, co do niej mówię - mówi "Super Expressowi" mama Mariki.
W domu na Marikę czekają 13-letnia córka i 5-letni syn. 32-latka potrzebuje specjalistycznego leczenia i rehabilitacji. Fundacja Siepomaga założyła zbiórkę na rzecz leczenia Mariki w ośrodku prowadzonym przez Fundację "Światło" w Toruniu.
Wiem, że sama nie udźwignę ogromnych kosztów związanych z leczeniem i rehabilitacją Mariki, dlatego proszę o pomoc. Za każdy gest wsparcia z całego serca dziękuję - mówi mama Mariki.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.