Pan Jarosław mieszka w Bydgoszczy. Jest dobrze znany sąsiadom i, jak mówią w rozmowie z "Gazetą Pomorską", ma problem z uzależnieniem od alkoholu. Mieszkańcy wskazują, że "różne rzeczy działy się w jego mieszkaniu", jednak nigdy nie zdarzyło się, aby został bez dachu nad głową.
- Nie wiem, jak coś takiego można zrobić drugiemu człowiekowi - mówi w rozmowie z "Pomorską" pani Julianna, mieszkanka ulicy Na Wzgórzu z bydgoskiego osiedla Wilczak.
Kobieta jest oburzona mającą miejsce sytuacją i apeluje o pomoc dla mężczyzny wyrzuconego przez swoich kolegów z mieszkania.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
70-latek wyrzucony z mieszkania?
Ludzie litują się nad kotkami i pieskami, które błąkają się po ulicach i sypiają gdzieś na podwórzach. A tu jest człowiek! Zróbmy coś, bo w dwudziestym pierwszym wieku, w ósmym mieście pod względem wielkości w Polsce nie może być sytuacji, że ktoś tak po prostu z dnia na dzień zostaje wyrzucony z mieszkania na bruk i śpi pod gołym niebem - apeluje pani Julianna.
Jak podaje "Pomorska", sytuacja 70-latka jest bardzo trudna. Mężczyzna ma mieć problemy z chodzeniem, porusza się o kuli. Sąsiedzi relacjonują, że po tym jak kilka dni temu przywiozło go pogotowie, współlokatorzy nie wpuścili go już do mieszkania. Śpi na zewnątrz, na wystawionej przez nich kanapie. Pomagają mu sąsiedzi. Przynoszą mu jedzenie i wodę.
Czytaj także: W drodze po marzenia wyruszyła za ocean. 28-letnia skrzypaczka z Rzeszowa zmarła jako bezdomna
O sprawie miał być powiadomiony Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej, a także policja i straż miejska.
W MOPS dowiedziałam się, że ktoś ma do tego pana Jarka przyjechać. Czekam na jakąś reakcję - mówi mieszkanka bydgoskiego osiedla.
Czytaj także: Policjanci przekupili bezdomnego? Prawnik zabrał głos
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.