Wiosną Ministerstwo Zdrowia podpisało umowę z firmą E&K na zakup respiratorów, które pomagają ludziom chorującym na COVID-19. Szybko jednak wybuchł skandal, gdy okazało się, że resort kierowany przez Łukasza Szumowskiego miał zapłacić za jedno urządzenie 200 tys. zł, a jeszcze niedawno koszt jednostkowy wynosił 70 tys. zł.
Czytaj także: Szczepionka na koronawirusa. Dobre wieści z Niemiec
Odnalazły się respiratory Szumowskiego
Z umowy wynikało, że do Polski trafi 1241 respiratorów za kwotę 200 mln zł. MZ nawet wpłaciło zaliczkę w wysokości 160 mln zł. Problem w tym, że sprzęt nie dotarł do Polski.
Czytaj także: Koronawirus w Polsce. Nowe zakazy dla młodzieży i seniorów. Szykują się olbrzymie zmiany
Ostatnio miał nastąpić przełom, o czym informuje "Gazeta Wyborcza". Dziennik dotarł do informacji, że w magazynie na warszawskim Okęciu znajduje się 97 respiratorów. Z kolei około 600 urządzeń jest przechowywana w Singapurze.
To prawda. Około setki zamówionych przez ministerstwo respiratorów rzeczywiście jest już w Warszawie. Pozostałe powinny zostać sprowadzone lada dzień, a sprzęt przekazany zostanie do dyspozycji Ministerstwa Zdrowia - mówi w "GW" Andrzej Izdebski, właściciel firmy E&K.
To jednak nie kończy zamieszania. Teraz Ministerstwo Zdrowia stwierdziło, że nie czeka na respiratory i nie prowadzi żadnych rozmów z firmą, która miała je dostarczyć. Nadal zatem stoi pod znakiem zapytania, czy urządzenia kiedykolwiek trafią do polskich szpitali.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.