W rozmowie z Polską Agencją Prasową Amy L. Glover, ekspertka ds. relacji meksykańsko-amerykańskich posiadająca obywatelstwo obu krajów, podkreśla, że blisko 80 proc. meksykańskiego eksportu trafia do Stanów Zjednoczonych. Dlatego kampania prezydencka za północną granicą jest szeroko komentowana w meksykańskich mediach.
Ogólne odczucie jest takie, że narracja Trumpa jest o wiele bardziej agresywna, a on sam jest bardziej wybuchowy i nieprzewidywalny. To zawsze bardzo komplikuje sprawy i zwiększa ryzyko – powiedziała Glover. Zwraca uwagę, że retoryka byłego prezydenta "stała się coraz bardziej brutalna i groźna", a Meksyk często jest na celowniku. Glover przypomina, że Trump używał ksenofobicznej retoryki jako części swojego programu.
Demonizuje imigrantów, co jest niekorzystne zarówno dla wszystkich osób przybywających z Ameryki Łacińskiej, jak i dla Amerykanów meksykańskiego pochodzenia – zaznaczyła.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według niej Trump mógłby podjąć drastyczne środki, takie jak zamknięcie granicy, co miałoby negatywne konsekwencje gospodarcze i polityczne. Jego groźby nałożenia 200 proc. lub nawet 500 proc. ceł na pojazdy importowane z Meksyku mają na celu, jak sam twierdził, "sprawić, by nie sprzedali ani jednego samochodu".
Czytaj też: 16 zdjęć. Wielki nazwiska. Oni popierają Trumpa
Trump chce rozwiązać problem uzależnienia od opioidów
Analityczka zwraca też uwagę na doniesienia magazynu "Rolling Stone", który, powołując się na anonimowe źródła, informował o rzekomych planach Trumpa wysłania do Meksyku "oddziałów zabójców" w celu eliminacji przywódców karteli narkotykowych. Ma to pomóc rozwiązać problem uzależnienia od opioidów w Ameryce.
Zdaniem Glover tak drastyczne działania byłyby mało prawdopodobne ze względu na ich negatywny wpływ na amerykańskie firmy. Bardziej realne jest jednak jej zdaniem, zrealizowanie przez Trumpa zapowiedzi "masowej deportacji" nieudokumentowanych migrantów z USA, co – jak sam zapowiadał – będzie "krwawą historią".
Zupełnie inaczej Glover postrzega sytuację w przypadku wygranej kandydatki Demokratów. Jej zdaniem Kamala Harris kontynuowałaby styl rządzenia Joe Bidena. - USA mają inne geopolityczne priorytety na Bliskim Wschodzie i w Ukrainie, mają Rosję i Chiny, ale sądzę, że ona prowadziłaby dialog, a nie narzucała swoją wolę – oceniła.
Jak podkreśla PAP, Meksyk z niepokojem obserwuje rozwój sytuacji w Stanach Zjednoczonych, mając świadomość, że wynik wyborów prezydenckich może mieć kluczowy wpływ na przyszłość relacji obu krajów.
Czytaj też: Sensacyjny sondaż w USA. "Nikt by nie pomyślał"
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.