Są interwencje, które zapamiętuje się na długo. Jedną z nich bez wątpienia 3 listopada przeżył patrol strażników miejskich z Referatu VI w Gdańsku. W trakcie służby tuż przed godziną 15:30 jadąc przez ul. Plac Oruński, zauważyli bowiem mężczyznę, który w trakcie spaceru z kolegą nagle dostał silnego ataku drgawek.
Widząc to, bez chwili zawahania się funkcjonariusze ruszyli na pomoc mężczyźnie. W trakcie swoich działań starali się zabezpieczyć poszkodowanego, tak bym nie doznał on żadnego poważnego urazu, co w przypadku braku udzielenia pomocy w trakcie ataku epilepsji jest niezwykle częste.
Po ustaniu ataku 40-latek był bardzo osłabiony. Ze względu na jego stan, niską temperaturę i silny wiatr, funkcjonariusze zaproponowali mężczyźnie, aby zaczekał na ratowników medycznych w radiowozie. Pan Marcin z chęcią przyjął ofertę i podziękował mundurowym za pomoc. Niedługo potem mężczyzna został przekazany pod opiekę przybyłego zespołu ratownictwa medycznego — informuje Straż Miejska w Gdańsku.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Strażnicy miejscy uratowali mężczyznę w Gdańsku
W przypadku z 3 listopada na szczęście nikomu nic się nie stało. Mimo to strażnicy miejscy przypominają, że w przypadku osób mających atak epilepsji pomoc drugiego jest niezwykle ważna. W przeciwnym razie atak, a w konsekwencji uderzenie głową o twardą ziemię może zakończyć się tragedią.
Najważniejsze jest pamiętać, że nie można zatrzymać ataku, który już się rozpoczął. Na ogół chory pada na ziemię i nie masz czasu na przytrzymanie go. Pozostań z chorym do czasu ustąpienia napadu, odzyskania świadomości lub przyjazdu karetki. Jeśli jesteś w stanie, postaraj się liczyć czas od rozpoczęcia napadu. To istotna informacja dla lekarza z pogotowia ratunkowego — czytamy w komunikacie.
W przypadku ataku epilepsji nie należy dotykać poszkodowanego. Warto jednak zabezpieczyć jego głowę by ta nie uderzała o twardą powierzchnię oraz zadbać by w pobliżu nie było niebezpiecznych przedmiotów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.