Rok 2017. Wesley myślał, że jest przeziębiony. W pewnym momencie nagle zasłabł i musiał zostać przewieziony do szpitala. Kiedy się ocknął, prawie nic nie mógł zrobić, m.in. nie umiał stanąć na własne nogi.
26-letni Wesley Prosser z Kalifornii nie pamiętał niczego z ostatnich sześciu miesięcy i "zapomniał", jak się mówi. Okazało się, że został dotknięty tzw. autoimmunologicznym zapaleniem mózgu. Rzadki, ale potencjalnie śmiertelny stan powoduje obrzęk tego organu i może prowadzić do dezorientacji, drgawek i osłabienia.
Mężczyzna zawsze był zdrowy i prowadził aktywny tryb życia. Do jego pasji należały piesze wędrówki i jazda na rowerze. Choroba zabrała mu wszystko. Dopiero po czterech latach od przewiezienia do szpitala ponownie nauczył się chodzić.
Byłem dosłownie znowu noworodkiem. Kiedy się obudziłem, nie mogłem chodzić, nie mogłem mówić - powiedział Wesley z Santa Rosa w Kalifornii w USA.
To było przerażające, zacząłem panikować. Czułem, że mój świat się kończy i nie wierzyłem, że jest jakaś nadzieja - dodał.
Cała sytuacja odbiła się na jego życiu osobistym. Wesley był zmuszony wziąć cztery lata wolnego od pracy. W tym czasie nauczył się podstawowych czynności, takich jak chodzenie, mówienie, pisanie i jedzenie. W dodatku większość jego przyjaciół odwróciła się od niego.
Po latach terapii w końcu robi postępy i jest w stanie samodzielnie chodzić. Jego życie rozpoczęło się, dosłownie i w przenośni, na nowo.