O sprawie od kilku tygodni informowały lokalne media. Do służb wpływały skargi dotyczące bezdomnego mężczyzny z gnijącymi stopami. Pojawiał się on w różnych punktach Poznania, głównie przemieszczał się po przystankach komunikacji miejskiej.
Poznaniacy twierdzili, że mężczyzna domaga się pieniędzy, "rozciera gnijące mięso na ławkach przystankowych", a do tego jest agresywny. Pewna seniorka, która miała go nie wpuścić do tramwaju, tak opisała spotkanie z mężczyzną w rozmowie z portalem epoznan.pl:
Rzeczywiście cuchnął, leżał na ławce w otoczeniu roju much. Po kilku minutach usiadł i puścił fontannę moczu. Zadzwoniłam na nr 112. Około 30 minut czekałam na przyjazd policji lub straży miejskiej. Nadjechał kolejny tramwaj. Facet wstał z ławki i ruszył do wejścia do tramwaju. Zablokowałam drzwi. Powiedziałam mu, że sikał na przystanku więc zawiadomiłam policję i dlatego nie wejdzie do tramwaju. Użył kilku wulgarnych słów, ale do żadnych rękoczynów nie doszło — relacjonowała seniorka.
11 lipca ratownicy medyczni zabrali straszącego poznaniaków mężczyznę do szpitala.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Karetka była zadysponowana do mężczyzny z problemem alkoholowym. Leżał on na przystanku autobusowym skrajnie zaniedbany, jego nogi uległy gniciu. Został przewieziony do szpitala - tłumaczył wówczas Jakub Wakuluk, kierownik zespołów ratownictwa medycznego.
Mężczyzna szybko opuścił szpital i znów zaczął się pojawiać w różnych rejonach miasta.
Mężczyzna z gnijącymi nogami - nowe informacje
Po ponad miesiącu mężczyzna ponownie trafił do szpitala, ale i tym razem bardzo szybko z niego wyszedł. Wszystko wskazywało na to, że historia się powtórzy, na szczęście pojawiła się nadzieja na lepsze jutro — i dla poznaniaków, i dla bezdomnego mężczyzny.
Jak poinformował portal epoznan.pl, mężczyznę z gnijącymi nogami udało się przekonać do pobytu w schronisku dla bezdomnych. Wkrótce ma rozpocząć leczenie.
Strażnicy miejscy przywieźli go dzisiaj do naszego działu pomocy osobom bezdomnym. W trybie interwencyjnym szukano dla niego miejsca w schronisku dla osób bezdomnych i takie miejsce udało się znaleźć w ośrodku nr 1 przy ulicy Kobylepole. Załatwiono też dla niego pomoc medyczną - poinformowała Bogna Kisiel z Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie.
Mężczyzna nie chciał przyjąć pomocy, ale po długiej rozmowie z pracownicą socjalną wreszcie nastąpił przełom.
Wierzymy, że ten człowiek podejmie leczenie. Ogromne podziękowania należą się strażnikom miejskim, pracownikom ośrodka dla bezdomnych nr 1, wolontariuszom z Akceptacji, a także naszej pracownicy socjalnej, która przekonała tego człowieka do podjęcia leczenia - podkreśliła Kisiel.
Przypomnijmy - ostatnio niemal identyczna sprawa była we Wrocławiu, gdzie bezdomny mężczyzna z gnijącą ręką terroryzował mieszkańców i nie chciał przyjąć pomocy. Sprawą zajęła się policja i prokuratura.