Kraje zachodnie w drugim roku ukraińskiej wojny dość hojnie i zdecydowanie wspierały walczący z okupantem Kijów. Obiecywano ciężki sprzęt, amunicję, szkolenia dla żołnierzy oraz pomoc humanitarną. Sęk w tym, że słowa polityków i dyplomatów to jedno, a rzeczywistość to zupełnie inna kwestia.
Jeszcze w marcu UE chciała zwiększyć dostawy pocisków artyleryjskich kaliber 155 mm dla Sił Zbrojnych Ukrainy i dostarczyć Ukrainie w ciągu roku milion pocisków oraz rakiet. Jak się okazuje, nie uda się przekazać nawet połowy.
Całą sytuację opisał Reuters, który podaje, że na razie łącznie dostarczono około 480 tys. sztuk amunicji, co stanowi mniej niż połowę zakładanego celu. W samej Unii Europejskiej powstaje deklaracja podkreślająca "pilną potrzebę przyspieszenia dostaw rakiet i amunicji" wojskom z Kijowa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Europejska Agencja Obrony podała we wrześniu, że siedem krajów zamówiło amunicję w ramach pionierskiego programu wspólnych zamówień. Litwa, Dania i Luksemburg potwierdziły, że należą do tej siódemki. Źródła w Agencji uważają, że w sumie było to zaledwie 60 tys. pocisków, kropla w morzu potrzeb.
Niektórzy komentatorzy uważają, że wiele rządów po prostu nie poparło deklaracji o długoterminowym wspierania Ukrainy składaniem zamówień w firmach zbrojeniowych.
Inni twierdzą, że przemysł potrzebuje czasu na zwiększenie produkcji i wznowienie produkcji takich pocisków artyleryjskich, które do niedawna nie były postrzegane jako priorytet we współczesnych działaniach wojennych.
Moskwa uporała się już z przestawieniem produkcji na wojenną, zadbała o łańcuchy dostaw i radzi sobie lepiej od Ukrainy. Ma wielką przewagę gospodarczą oraz ludzką, co może Ukrainie pomóc zniwelować wsparcie z Europy oraz USA. A w Stanach Zjednoczonych projekt ustawy zawierającej 61 mld dolarów na pomoc dla Ukrainy został zablokowany w Senacie przez republikanów.
Minister obrony Ukrainy Rustem Umerow przyznał z rozmowie z Fox News, że zachodnia pomoc umożliwiła Siłom Zbrojnym Ukrainy wyzwolenie połowy terytorium okupowanego przez Rosję od początku inwazji. I że to nie koniec. Kijów ma już plan na prowadzenie wojny w przyszłym roku, ale bez pomocy z agresorem sobie nie poradzi.