Tragedia rozegrała się w grudniu ubiegłego roku w Pabianicach (woj. łódzkie). W zimowe popołudnie do mieszkania 20-letniej Martyny zapukał mężczyzna. W tym czasie w lokalu oprócz dziewczyny była jeszcze jej ośmiomiesięczna córeczka i siedmioletnia siostra.
Brutalne zabójstwo w Pabianicach
Jak wynika z ustaleń policji, tajemniczy osobnik przyniósł ze sobą nóż. Zaatakował Martę, zadając cios w okolicach szyi. Dźgnięcie niestety okazało się śmiertelne. Martwą 20-latkę znalazła jej 7-letnia siostra. Weszła do pokoju Marty, gdy mężczyzna już wyszedł.
Dziewczynka zaalarmowała rodziców, a ci zadzwonili na służby. Kiedy pod blokiem pojawili się policjanci, na miejscu była już karetka pogotowia - relacjonowała mł. insp. Joanna Kącka z KWP w Łodzi, przytaczana przez TVN24.
Córka zmarłej zaginęła
Po zdarzeniu z mieszkania zniknęła córeczka 20-latki. Policja wszczęła poszukiwania dziewczynki oraz podjęła działania mające na celu ustalenie sprawcy brutalnej zbrodni. Sprawie nadano najwyższy priorytet.
W końcu policjanci dostali zgłoszenie o dziecku pozostawionym w oknie życia przy szpitalu w Pabianicach. Pracownicy placówki nabrali podejrzeń, ponieważ nie był to noworodek. Wkrótce stało się jasne, że to dziecko ofiary zabójstwa.
Oskarżony były partner ofiary
Niedługo po tragedii zatrzymano byłego partnera Marty, 21-letniego dziś Adriana R. Mężczyzna początkowo przyznał się do winy. - Podczas wstępnej rozmowy z policjantami, przytłoczony zgromadzonym przez funkcjonariuszy materiałem dowodowym, potwierdził udział w zdarzeniu - przekazała Joanna Kącka.
Później 21-latek zmienił zdanie. Przed prokuratorem nie przyznał się do winy i odmówił składania wyjaśnień. W piątek Prokuratura Rejonowa w Pabianicach oskarżyła Adriana R. o zabójstwo.
Prokuratura ma dowody
Prokuratura poinformowała, że w mieszkaniu mężczyzny znaleziono 30-centymentrowy nóż, na którym zabezpieczono DNA ofiary. DNA zmarłej znaleziono także na odzieży oskarżonego. Obciąża go oprócz tego nagranie z kamery monitoringu. W dniu tragedii kamera nagrała go, jak szedł z dzieckiem na rękach.
Biegli ustalili, że w chwili zdarzenia mężczyzna był trzeźwy i w pełni poczytalny. Jeśli zostanie uznany za winnego, może zostać ukarany karą dożywotniego pozbawienia wolności.
Prokurator dodał, że para poznała się w 2019 roku, a ich relacje pogorszyły się w momencie urodzenia przez Martę córki. Krótko po tragicznym zdarzeniu miała się odbyć rozprawa, która miała na celu ustalenie, czy Adrian R. jest ojcem dziecka.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.