Wtorek był bardzo burzliwym dniem w całym kraju. Rolnicy wyjechali na ulice, by domagać się poważnych zmian. Nade wszystko oczekują odejścia od "Zielonego Ładu" oraz zablokowania granicy dla produktów żywnościowych z Ukrainy.
We wtorek w blisko 200 miejscowościach w całej Polsce drogi były nieprzejezdne. Rolnicy podkreślali choćby to, jak bardzo nie podobają im się przepisy, które w naszym kraju zamierza wprowadzić Unia Europejska. Te regulacje mają gwarantować ochronę środowiska, niestety kosztem produkcji rolnej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do wzburzonych rolników zwrócił się minister rolnictwa Czesław Siekierski. Wystosował do nich oficjalny list.
Szanowni państwo, drodzy rolnicy! Rolnicze protesty miały już miejsce jesienią 2023 roku i były pochodną błędów podejmowanych przez poprzednio rządzących. Rolnicy protestują w słusznej sprawie, bo zachowanie produkcji rolnej decyduje o bezpieczeństwie żywnościowym kraju - przekazał Siekierski.
Jednocześnie ujawnił, że czynione są rozmaite starania w celu polepszenia sytuacji. Chodzi o negocjacje z Unią Europejską. Na ten moment trudno jednak stwierdzić, jaki skutek przyniosą te rozmowy.
Michał Kołodziejczak mówi o sytuacji bez ogródek
Do sprawy odniósł się też wiceminister rolnictwa Michał Kołodziejczak. W rozmowie z dziennikiem "Super Express" wskazał konieczne działania. - Trzeba zrobić wszystko, żeby polscy rolnicy byli bogaci. Tylko bogaty rolnik będzie mógł też komuś pomóc i będzie czuł się bezpieczny. I trzeba dziś spełnić oczekiwania polskich rolników, którzy wyszli na drogi - zaznaczył.
Uregulowanie handlu rolnego z Ukrainą jest jednym z priorytetów ministerstwa rolnictwa - zapewnił Michał Kołodziejczak.
Na razie końca protestów nie widać, a rolnicy już zapowiadają, że znów wyjadą na drogi. Protesty w kraju trwają, choć nie wszyscy producenci rolni się do nich dołączyli.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.