Wiceprzewodniczący Rady Bezpieczeństwa Dmitrij Miedwiediew zakwestionował istnienie Ukrainy na mapie świata za dwa lata. W swoim kanale Telegram napisał, że przeczytał informację, że Ukraina chce otrzymać ciężką broń dalekiego zasięgu. Nazwał partnerów tego kraju "zagranicznymi właścicielami".
Czytaj także: Papież brnie dalej. Mówi, co usłyszał od Cyryla I
Miedwiediew grzmi. "A kto powiedział?"
Według ustawy Lend-Lease Ukraina musi uregulować płatność za przekazaną broń w ciągu dwóch lat. To zdziwiło rosyjskiego polityka. Pyta wprost: "A kto powiedział, że za dwa lata Ukraina będzie nawet istniała na mapie świata?". Dodał, że nie ma to znaczenia dla Stanów Zjednoczonych, które już "dużo zainwestowały w antyrosyjski projekt".
To już kolejny przypadek, gdy najwyższe rosyjskie władze podważają istnienie Ukrainy. W lipcu ubiegłego roku prezydent Rosji Władimir Putin opublikował artykuł "O historycznej jedności Rosjan i Ukraińców", w którym w szczególności stwierdził, że realizowany jest projekt "antyrosyjski" terytorium Ukrainy, "którego nigdy nie zaakceptujemy".
Dostawy ciężkiej broni do Ukrainy
Prezydent USA Joe Biden poinformował na początku miesiąca o zatwierdzeniu jedenastego pakietu pomocy wojskowej dla Ukrainy, zawierającego m.in. system artylerii rakietowej HIMARS.
Ten pakiet otworzy Ukraińcom nowe możliwości walki i da zaawansowaną broń, w tym system artylerii rakietowej HIMARS, by mogli skutecznie bronić swego terytorium przed rosyjskimi atakami - głosi komunikat Białego Domu.
Choć prezydent nie podał szczegółów nowej pomocy, amerykańscy oficjele we wtorek zapowiedzieli, że pakiet ma wartość 700 mln dolarów, a rakiety do mobilnego systemu artylerii rakietowej HIMARS będą mieć zasięg ok. 80 km. Poza rakietami, o które od dawna zabiegali Ukraińcy, w skład pakietu mają wejść m.in. radary, śmigłowce i amunicja artyleryjska.