Przypomnijmy, że Kamilek zmarł po tym jak skatował go Dawid B., jego ojczym. Zamordowane dziecko mieszkało pod jednym dachem z nim, rodzeństwem, matką (Magdaleną B., która czeka na proces w areszcie) oraz rodziną siostry matki chłopca. Aneta J. przyjęła ich pod dach, do dwupokojowego mieszkania.
W lokalu działy się tragiczne sceny. Kamilek był podpalany, bity, gnębiony. Ani Aneta J. (siostra matki 8-latka), ani Wojciech J. nie zareagowali na to, co działo się w ich mieszkaniu. Teraz para twierdzi, że nic nie widziała i nic nie słyszała. Oskarżeni wujowie Kamilka uważają, że są niewinni.
Parze grozi więzienie. Mimo to, chcą odzyskać dzieci
Chociaż prokuratura twierdzi, że wujek i ciocia dziecka są winni nieudzielenia mu pomocy (za co grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności), to para nie daje za wygraną. Cały czas wypiera swoją winę i podkreśla, że będzie walczyć o odzyskanie prawa do dzieci Wojciecha J. Te zostały zabrane z mieszkania w Częstochowie.
Warto dodać, że Wojciech J. miał dwójkę dzieci z Magdaleną B. Sąd wydał decyzję o przeniesieniu ich do placówki opiekuńczo-wychowawczej oraz rodziny zastępczej.
Wojciech J. chce odzyskać tę dwójkę. W rozmowie z Super Expressem stwierdził, że kocha swoje dzieci i będzie o nie walczył.
Bardzo kocham swoje dzieci i chcę je odzyskać. Nie zostałem pozbawiony praw rodzicielskich. Mam nadzieję, że szybko wrócą do domu. Będę o to walczył z całych sił - przekazał gazecie Wojciech J.
Sąd na razie nie rozstrzygnął jeszcze tej sprawy. Wiadomo, że ma się tym zająć na kolejnej rozprawie, której terminu jeszcze nie znamy. Sprawa jest dość skomplikowana ze względu na zawiłości rodzinne zaangażowanych osób.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.