Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
aktualizacja 

Mieszkania plus bez odwrotu. Lokatorzy skarżą się na rządowy program

49

Mieszkanka Krakowa chciała zrezygnować z mieszkania plus bo było dla niej za drogie. Skarży się, że musi płacić czynsz o ponad 500 złotych wyższy niż na początku i za takie pieniądze mogłaby coś sobie po prostu wynająć. Jednak okazuje się, że rezygnacja z rządowego programu wcale nie jest prosta. Spółka odpowiadająca za najem lokali odmawia rozwiązania umowy i piętrzy problemy.

Mieszkania plus bez odwrotu. Lokatorzy skarżą się na rządowy program
mieszkania plus w Toruniu (wikimedia commons, Mateuszgdynia)

"Jeszcze nie zdążyliśmy się wprowadzić, a czynsz wzrósł już do 2400" - skarży się mieszkanka krakowskiego osiedla w rozmowie z Gazetą Wyborczą i dodaje, że oprócz bieżących opłat musiała wraz z mężem uiścić kaucję w wysokości 7,7 tysiąca złotych. Zaznacza też, że ze względu na wzrost wysokości czynszu teraz do kaucji także trzeba będzie dopłacić.

Już raz wpadłam w spiralę długów, żeby je spłacić, musieliśmy z mężem wyjechać do pracy w Niemczech. Wracamy w kwietniu i nie chcemy znów popaść w kłopoty finansowe - tłumaczy w rozmowie z dziennikarzami i dodaje, że po dłuższym namyśle umowę ze spółką PFR Nieruchomości postanowiła rozwiązać.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Przetakiewicz ucierpiała przez koronawirusa. Zamknęła butiki

W mejlu cytowanym przez Gazetę Wyborczą kobieta napisała:

"Z powodów osobistych i innych nawarstwiających się kłopotów chciałabym zrezygnować z mieszkania, które odebrałam 18 listopada. Mieszkanie jest w takim stanie, w jakim był odbiór. Nic nie naruszone. Miałam je teraz meblować, ale nie będziemy w stanie w nim mieszkać. I uczciwie by było oddać je osobom potrzebującym lokum. Proszę o pomoc w tej sprawie. W związku z tym, że umowa jest dla mnie mało przejrzysta, proszę o informację, czy mogę zrezygnować bez kary finansowej i czy mogę mieć zwróconą moją kaucję w całości"

Po dwóch tygodniach przedstawiciele spółki odpowiedzialnej za najem mieszkań rządowych odpowiedzieli, że nie mogą się zgodzić na wcześniejsze rozwiązanie umowy zawartej na czas oznaczony.

"Zaufałam państwowej spółce, uznałam, że ich celem nie jest naciąganie ludzi" - skarży się kobieta. I dodaje, że po interwencji mediów udało się jej dogadać z administracją. Okazuje się, że umowę może wypowiedzieć, jednak nie bez konsekwencji.

Umowę może rozwiązać, ale dopiero od kwietnia. Do tego czasu będzie musiała wciąż regulować opłaty. Z listu przesłanego przez spółkę wynika też, że kobieta będzie musiała zwrócić koszty przygotowanej dla niej wcześniej umowy.

Autor: BBI
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
PiS ogłosi swojego kandydata na prezydenta. Wiadomo już gdzie
Skrajnie osłabiony senior w Gdańsku. Jej reakcja uratowała życie 71-latka
Estonia. Tysiące niewybuchów na poligonie wojsk NATO
Łatwiejszy dostęp do pomocy psychologicznej dla nastolatków? "Zmiany od dawna oczekiwane"
Wywieźli ponad 600 opon. Smutny widok. "Las to nie wulkanizacja"
Groźny wypadek w Piotrkowie. Samochód wjechał w przystanek
Skandaliczna interwencja w Gdańsku. "Nie jestem zwykłym psem"
"Straszna tragedia". Szkoła żegna 14-letnią Natalię
Banan i kawałek taśmy klejącej. Kontrowersyjne dzieło sprzedane za miliony
Lewandowski nigdy nie był tak szczery. Otrzymał ważny telefon
Sukces astronomów. Uchwycili umierającą gwiazdę spoza Drogi Mlecznej
Mieszkają w Polsce, a pracują w Niemczech. Opowiedzieli o zarobkach
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić