Szczegóły sprawy przedstawił portal rdn.pl. Komendant tarnowskiej straży miejskiej Krzysztof Tomasik w rozmowie z Radiem RDN opowiedział o niezapomnianej kontroli pieca jednego z mieszkańców Tarnowa. Wyznanie mężczyzny wywołało w strażnikach spore obrzydzenie.
Czytaj także: Jarosław Gowin trafił do szpitala. Wydano oświadczenie
Jedna z kontroli przeszła najśmielsze wyobrażenia strażników miejskich. Funkcjonariusze pobrali próbki popiołu z pieca jednego z mieszkańców Tarnowa. Przekazano je do analizy przez laboratorium, które wskazało, że spalane są odpady. Mundurowi udali się więc do właściciela pieca, aby nałożyć na niego mandat. Ten w odpowiedzi stwierdził, że laboratorium nie jest wiarygodne, gdyż nie wykryło, że pali w piecu własnymi odchodami.
Pan odpowiedział, że absolutnie to laboratorium, do którego trafił popiół, nie jest solidne, bo nie wykryło odpadu, którym on palił. Na pytanie strażników, o jaki odpad chodzi, bo w zasadzie są wymienione płyty paździerzowe, plastik, przyznał, że palił własnymi odchodami - opowiedział komendant tarnowskiej straży miejskiej.
Komendant tarnowskiej straży miejskiej przypomniał, że każdy ma obowiązek zgodzić się na kontrolę paleniska. Opowiedział również, że podlegli mu strażnicy używają do kontroli palenisk drona. Miesięcznie przeprowadzają około 20 takich interwencji.