Politolog Marek Migalski nie był zachwycony po występie Kamila Stocha w konkursie na skoczni normalnej w Pekinie. I nie chodziło bynajmniej o to, że Polak zajął 4. miejsce.
Dlaczego uważamy płaczących sportowców za coś oczywistego? Dorośli ludzie i beczą, bo im się coś nie udało. Wyobraźcie sobie polityka który przegrał wybory i ryczy przed kamerami. Albo biznesmena łkającego, bo mu interes nie wyszedł. Skąd to przyzwolenie na mazgajstwo? — napisał na Twitterze Marek Migalski.
Jego wpis wywołał powszechne oburzenie w sieci. Internauci nie zostawili na nim suchej nitki.
Mazgajstwo? Niektórzy wolą je uprawiać na Twitterze zamiast przed kamerami - napisał jeden z użytkowników.
Idiotyczne założenie, że łzy to wstyd. Ktoś się bardzo starał, nie wyszło, więc płacze. Normalna rzecz - wtórował mu drugi.
Czytaj też: Izrael reaguje ws. Ukrainy. Pilne wezwanie
Byli też tacy, którzy tłumaczyli profesorowi, że w sporcie chodzi o ludzkie emocje. Żywiołowe okazywanie radości jest normą, tak samo jak dojmujący smutek. I że olimpiada jest raz na cztery lata, a politykiem można być do końca życia. Na wpis Migalskiego odpowiedział m.in. Janusz Piechociński.
Panie Marku, proponuję jechać do Zakopca, wejść z nartami na Wielką Krokiew i skoczyć, będę czekał na dole i wyjaśnię - napisał polityk.
Migalski w odpowiedzi wytykał, że społeczeństwo nie jest tak empatyczne w stosunku do np. polityków i płaczący na wizji Szymon Hołownia został wyśmiany.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.