Szokujące są zarobki prominentnych pracowników Telewizji Publicznej, którzy stracili swoje posady po ostatnich decyzjach ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza. Gdy Michał Adamczyk, Samuel Pereira, Marcin Tulicki czy Jarosław Olechowski ruszyli protestować przeciw decyzji rządu, na jaw wyszły bajońskie sumy, które im płacono.
Uwaga, od tych sum może po prostu zakręcić się w głowie. Jesteście gotowi?
Informację o zarobkach prominentów TVP podał do wiadomości poseł Dariusz Joński z Koalicji Obywatelskiej, który na portalu X (ongiś Twitter) zamieścił list od likwidatora Telewizji Polskiej, Daniela Gorgosza. "Zapnijcie pasy!" - ostrzegł Joński i dodał, że "już wiadomo dlaczego się tam zabarykadowali". Cóż, ciężko się z nim nie zgodzić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szokujące zarobki prominentnych dziennikarzy TVP
W polskiej telewizji pracownicy zarabiali więcej, niż prezydent czy premier RP. Najbardziej obłowił się w TVP Jarosław Olechowski. Jego wynagrodzenie wyniosło 1,4 mln złotych. Były dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, TVP3 i TVP Warszawa odpowiadał za treści, które pojawiały się w programach informacyjnych. Przestał pełnić funkcję pod koniec kwietnia tego roku.
Michał Adamczyk, były prezenter i szef "Wiadomości" oraz TAI od kwietnia do grudnia 2023 roku zarobił 372 tysiące złotych z tytułu umowy o pracę. Do tego dostawał drugą część pensji, w ramach prowadzonej działalności gospodarczej. Z tego tytułu powędrowało na jego konto kolejne 1,1 miliona złotych!
Samuel Pereira zarobił w tym samym czasie łącznie 439 tysięcy złotych. Przy dziewięciu wypłatach daje to średnią miesięczną po 48 tysięcy złotych. Marcin Tulicki natomiast od maja do grudnia łącznie zarobił ponad 417 tysięcy złotych brutto. Do tego "z tytułu umów cywilnoprawnych w roku 2023" dołożył kolejne 296 tysięcy złotych.
Wszyscy dziś protestują przeciwko zmianom, które wprowadził w TVP nowy rząd.
"Mnie te kwoty nie dziwią - eksperci kosztują. A to chyba najlepsi eksperci w temacie, zaraz po absolwentach szkoły im. Kim Ir Sena" - ocenił naczelny Wirtualnej Polski Paweł Kapusta.
"Milionerzy" - napisał dziennikarz WP Szymon Jadczak.
"Kosmiczne kwoty, zupełnie nieosiągalne dla niemal każdego dziennikarza w Polsce" - dodał Patryk Słowik z WP.
Minister kultury chce likwidacji TVP, Polskiego Radia oraz PAP
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego - decyzją nowego ministra Bartłomieja Sienkiewicza - postawiło spółki Telewizja Polska, Polskie Radio oraz Polska Agencja Prasowa w stan likwidacji. To reakcja szefa resortu na decyzję prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowaniu ustawy okołobudżetowej. Takiego ruchu można było się spodziewać.
W projekcie ustawy zapisano dla mediów publicznych obligacje warte 3 mld złotych, które miały służyć odbudowie spółek. I wprowadzeniu zmian, które z TVP, PR oraz PAP uczyniłyby profesjonalne publiczne media, a nie tuby propagandowe, którymi stały się w ostatnich latach. Prezydent postawił weto, więc minister nie miał wyjścia.
Teraz wprowadzi do spółek swoich likwidatorów, a ci powołają nowe władze. Działanie MKiDN wcale nie oznaczają, że media publiczne zostaną rozwiązane. Być może czeka je tylko głęboka restrukturyzacja. Ale nadal jest możliwe, że może je spotkać taki los i zakończą działaność. O ich przyszłości dowiemy się więcej już na początku 2024 roku.
Czytaj także: Zwolniono go z TVP. Mówi, co usłyszał na odchodne