Pierwsze informacje o martwych ptakach wędrownych pojawiły się 20 sierpnia. Wtedy zbagatelizowano sprawę. Wkrótce jednak na terenie całego stanu Nowy Meksyk w USA zaczęto znajdować kolejne nieżywe ptaki, m.in. wróble, kosy i muchołówki. Naukowcy zachodzą w głowę, co jest przyczyną masowych zgonów ptaków.
Czytaj także: Cena za wieprzowinę spada. ASF budzi postrach na rynku
To straszne. To setki tysięcy, a może nawet miliony nieżywych ptaków - mówi prof. Martha Desmond z departamentu ryb, dzikiej przyrody i ekologii na uniwersytecie w Nowym Meksyku.
Mieszkańcy Nowego Meksyku donoszą, że martwe ptaki spotykali m.in na szlakach turystycznych, strzelnicach rakietowych i w innych miejscach. Według ich relacji ptaki, które normalnie żyją tylko w krzewach i na drzewach, widziano na ziemi. Snuły się w poszukiwaniu jedzenia. Niektóre z nich nawet pozwalały ludziom zbliżać się do siebie.
Czytaj także: Brutalny atak przed Żabką. Przerażające nagranie
Naukowcy nie wykluczają, że powodem dziwnego zachowania ptactwa mogą być m.in. pożary w Kalifornii. Z ich powodu ptaki zmuszone są do wcześniejszej migracji. Jak twierdzi profesor Desmond, odlatują, zanim są na to gotowe, zanim zgromadzą wystarczająco dużo tłuszczu potrzebnego do przeżycia.
Dodatkowo w wyniku pożarów niektóre z ptaków musiały zmienić swój dotychczasowy kierunek migracji. Z drugiej strony umieranie ptaków na masową skalę zaczęło się jeszcze przed gigantycznymi pożarami w Kalifornii. Może minąć jeszcze kilka tygodni, zanim naukowcy ustalą, co się stało.