Zdaniem dziennikarzy rozgłośni, w 2020 r. miało odbyć się - ze względu na epidemię koronawirusa - o wiele mniej ćwiczeń, niż w roku 2019. Czy tak jest naprawdę? Zapytani o to strażacy przekonują, że nie.
Czy jest ćwiczenie obiektowe?
Na początku wyjaśnijmy: ćwiczenie obiektowe to rodzaj ćwiczenia, w którym strażacy szkolą się "na sucho". Kiedy do użytku oddawany jest obiekt publiczny, np. szkoła, szpital czy fabryka, to jest on odbierany przez straż.
A potem strażacy planują ćwiczenie obiektowe, idą do dowódcy, jadą i robią symulację. Jeśli jest to - powiedzmy - szkoła, to np. ćwiczy się zasłabnięcie, próbną ewakuację czy sytuację alarmową dotyczącą np. podłożenia ładunku wybuchowego - tłumaczy o2.pl doświadczony strażak.
Sprawdza się np. instalacje gazowe, miejsca podawania i pobory wody, przejścia w budynku. Jak więc wygląda realnie sprawa ze zmniejszeniem liczby ćwiczeń w skali roku?
Ze strony operacyjnej to nie wygląda wcale tak strasznie. Prewencja działa, my jeździmy na kontrole przecież, znamy te obiekty. Chłopaki ćwiczą, choć staramy się nie wyjeżdżać - kontynuuje nasz rozmówca.
Czytaj też: Kielce. Ogromny pożar Lidla. Zawalił się dach
Doświadczony oficer z centralnej Polski dodaje, że ćwiczenia obiektowe są cykliczne.
Wyobraźmy sobie, że jest np. szkoła. No więc co jakiś czas, umówiony i zaplanowany, strażacy są obecni, przychodzą do budynków i sprawdzają wszystko - mówi o2.pl strażak.
Mniej ćwiczeń? Często na prośbę
Komenda Główna Państwowej Straży Pożarnej wydała wczoraj oświadczenie, w którym wskazuje, że ćwiczeń faktycznie jest mniej (35 885 ćwiczeń w 2020 w stosunku do 60 920 ćwiczeń w 2019 r.). Wynika to z pandemicznych obostrzeń. Jest jednak jedno ale.
Część firm i instytucji funkcjonowało i nadal funkcjonuje w ograniczonym zakresie lub były/są nadal zamknięte (szkoły, hotele, restauracje, sklepy wielkopowierzchniowe) co wykluczało możliwość organizacji ćwiczeń bezpośrednio na terenie obiektów. Państwowa Straż Pożarna otrzymywała wówczas prośby o przesunięcie terminu ćwiczeń w związku z pandemią koronawirusa i organizacją pracy w systemie zdalnym - wskazuje Straż Pożarna.
Gonią młodych
Strażak z innej części kraju przekonuje, że ćwiczenia od marca są zintensyfikowane, a młodzi adepci pożarnictwa się doskonalą.
Co się ruszyło. Wzięli młodych do galopu od marca z ćwiczeniami i dają im popalić. Wielu młodych przyjęto teraz do straży. Trafiają oni na trzyletnie staże, uczą się fachu, doskonalą się. A potem idą do jednostek liniowych, gdzie dostają się pod opiekę doświadczonego oficera, z minimum 10-letnim stażem - tłumaczy nam oficer.
Strażacy, z którymi rozmawiamy, twierdzą, że przywołany przez RMF FM przykład Wielkopolski jest elementem nieformalnej wojny między jednostkami czy wręcz konkretnymi osobami. Rozmawiając z o2.pl, nie oceniają tych doniesień pozytywnie.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.