3 stycznia rozpoczęła się nowa kadencja Kongresu w USA. Spore kontrowersje wywołała modlitwa otwierająca pierwszy dzień, wygłoszona przez demokratę Emanuela Cleavera. Polityk mówił w niej o potrzebie likwidacji podziałów politycznych.
Wieczny Boże, kłaniamy się przed Twoim tronem łaski, opuszczając politycznie i społecznie hałaśliwy rok 2020 - modlił się polityk.
Polityk zakończył modlitwę w dość nietypowy sposób. Do słowa "amen"dodał słowo "a woman", czyli "kobieta". W języku angielskim w słowie "amen" zawiera się "men", czyli "mężczyzna". Słowo to jest jednak neutralne płciowo, dlatego dorzucona na koniec modlitwy "kobieta" wywołała niemałe kontrowersje.
Źli są zwłaszcza republikanie. Niektórzy z nich dali upust swoim emocjom na Twitterze.
Amen po łacinie oznacza "niech tak będzie". To nie jest słowo nacechowane płciowo. Niestety, fakty są nieistotne dla postępowców. Niewiarygodne - napisał na Twitterze republikanin Guy Reschenthaler z Pensylwanii.
W "amen" nie ma płci. Całkowicie absurdalne! - napisał z kolei Rick Crawford, przedstawiciela Arkansas.
Sprawę skomentował również polski duchowny. Ks. Daniel Wachowiak stwierdził na Twitterze, że cała sytuacja była "zabawna, choć z drugiej strony przerażająca".
Ewolucja "poprawności politycznej" zżera rozum, tnie na kawałki logikę, na rzecz nowoczesnej ideologii ogłupienia, wypiera sensowność wiary i takich nauk jak biologia - napisał.