oprac. Anna Wajs-Wiejacka| 

Monety z PRL. Za niektóre z nich kolekcjonerzy są gotowi płacić krocie

13

Monety z PRL-u, choć już dawno wyszły z obiegu, mogą być warte więcej, niż może wskazywać ich nominał. Warto uważnie przejrzeć szuflady i poszukać okazów, za które kolekcjonerzy gotowi są zapłacić naprawdę sporo. Na co zwracać uwagę?

Monety z PRL. Za niektóre z nich kolekcjonerzy są gotowi płacić krocie
Monety z PRL mogą być warte krocie. (Twitter)

Zapewne wielu z nas wciąż jeszcze ma w swoich domach monety z okresu PRL. Choć zdecydowana większość z nich ma głównie wartość historyczną, to mogą znajdować się wśród nich prawdziwe perełki, za które kolekcjonerzy są gotowi sporo zapłacić. Jak przypomina portal gs24.pl tym, o tym, ile dana moneta lub banknot jest wart, zależy od wielu czynników.

Wpływ na jej wartość ma nie tylko stan jej zachowania, ale także ilość egzemplarzy, jakie pojawiły się na rynku. Wielu kolekcjonerów szuka także monet z defektami menniczymi, które czynią monetę wyjątkową. Jedną z monet, której poszukują kolekcjonerzy, jest moneta o nominale 1 zł wybita w 1957 roku. Choć została ona wydana w nakładzie sięgającym 58,5 miliona egzemplarzy, do teraz zachowało się ich stosunkowo niewiele.

Winne są temu zarówno stosunkowo mała trwałość aluminium, z którego została wykonana, jak i fakt, że po wycofaniu jej z obiegu większość została przetopiona. Dlatego część kolekcjonerów jest w stanie zapłacić za nią nawet 2000 zł, o ile jej stan będzie dobry. Te gorzej zachowane mogą być warte zaledwie kilkanaście złotych.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Nad morzem już się zaczęło. Korki, tłumy na peronach. "Masakra"

Wysoka cena za 10 groszówkę

Jedną z bardziej pożądanych monet z okresu PRL jest moneta o nominalne 10 gr. Choć została wybita w ilości 80 mln sztuk, dziś trudno ją spotkać. Na jednej z aukcji za monetę o tym nominale kolekcjoner zapłacił 33 tys. zł.

Co wyjątkowego miała w sobie ta konkretna 10-groszówka? Okazuje się, że o jej wartości zdecydowało nie to, co miała, ale czego jej brakowało. Na monecie zabrakło bowiem znaku mennicy, w której została wybita. Jak wskazują eksperci, 10-groszówka z 1973 roku bez znaku mennicy jest najrzadszą monetą z okresu PRL i to mimo sporej ilości wybitych egzemplarzy.

Oceń jakość naszego artykułu:

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Zobacz także:
Oferty dla Ciebie

Pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie lub jakiekolwiek inne wykorzystywanie treści dostępnych w niniejszym serwisie - bez względu na ich charakter i sposób wyrażenia (w szczególności lecz nie wyłącznie: słowne, słowno-muzyczne, muzyczne, audiowizualne, audialne, tekstowe, graficzne i zawarte w nich dane i informacje, bazy danych i zawarte w nich dane) oraz formę (np. literackie, publicystyczne, naukowe, kartograficzne, programy komputerowe, plastyczne, fotograficzne) wymaga uprzedniej i jednoznacznej zgody Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, będącej właścicielem niniejszego serwisu, bez względu na sposób ich eksploracji i wykorzystaną metodę (manualną lub zautomatyzowaną technikę, w tym z użyciem programów uczenia maszynowego lub sztucznej inteligencji). Powyższe zastrzeżenie nie dotyczy wykorzystywania jedynie w celu ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz korzystania w ramach stosunków umownych lub dozwolonego użytku określonego przez właściwe przepisy prawa.
Szczegółowa treść dotycząca niniejszego zastrzeżenia znajduje się tutaj.

Wystąpił problem z wyświetleniem stronyKliknij tutaj, aby wyświetlić