Wtorkowa konferencja premiera Mateusza Morawieckiego miała skupić się wokół kredytobiorców, którzy przez inflację będą mieli problemy ze spłacaniem kredytów. Tak się jednak nie stało, a wszystko przez skandal na lotniskach.
Sprawa dotyczy masowych wypowiedzeń z pracy, składanych przez kontrolerów lotu. Ci, nie mogą dogadać się z kierownictwem Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Stąd od 1 maja może dojść do sytuacji, że liczba samolotów w polskiej przestrzeni powietrznej będzie musiała być ograniczona.
Rząd opublikował w poniedziałek 25 kwietnia rozporządzenie na wypadek takiej sytuacji. To jednak zrodziło dodatkowe pytania, które stawiali premierowi dziennikarze.
Mateusz Morawiecki powtórzył, co mówił już wcześniej. Jego zdaniem kontrolerzy lotów to stosunkowo mała grupa ludzi, którzy zarabiają dobrze, bo średnio w Warszawie 45 tys. złotych. W dodatku pracują znacznie mniej niż przeciętny Polak - 30 godzin tygodniowo, podczas gdy "zwykły Kowalski" musi przepracować 40 godzin.
Polityk podkreślił, że osoby, których loty się nie odbędą z powodu ograniczeń, związanych z tą sprawą, dostaną rekompensaty. Zaapelował też do kontrolerów o "kompromisowe podejście" ze względu na bezpieczeństwo pasażerów i wojnę w Ukrainie.
Karolina Sobocińska, dziennikarka o2
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.