Matka 49-latki martwiła się, ponieważ od dłuższego czasu nie mogła skontaktować się z córką. 25 listopada pojechała do jej mieszkania wynajmowanego wspólnie z partnerem w Łodzi. Pod drzwiami poczuła niepokojący zapach.
Kobieta zadzwoniła do właścicielki mieszkania i wraz z nią weszła do środka. Wówczas znalazła zwłoki swojej córki i zawiadomiła policję.
Z opinii biegłego wynikało, że do zgonu 49-latki doszło co najmniej 5 dni wcześniej. Co więcej, wszystko wskazywało na to, że Anna Sz. padła ofiarą morderstwa.
Czytaj także: Podczas awantury zabił rodziców?! Tragiczne informacje
Funkcjonariusze natychmiast rozpoczęli poszukiwania partnera denatki. 44-latek ukrywał się w jednym z hosteli w dzielnicy Widzew. Mężczyzna przyznał się do zabójstwa.
Opowiedział przebieg zdarzenia, do którego doszło 18 listopada. Z jego relacji wynikało, że doszło awantury z konkubiną. Kolejnego dnia, kiedy stwierdził, że kobieta nie żyje, przestraszył się i zabierając jej laptopa, telefon komórkowy, kartę bankomatową oraz 4000 złotych, opuścił mieszkanie - przekazała Komenda Miejska Policji w Łodzi.
Jak podaje "Fakt", Rafał S. podczas sobotniego posiedzenia sądu sam wnioskował o areszt. Został aresztowany na 3 miesiące.
Czytaj także: Zabójstwo 10-letniej Kristiny z Mrowin. Morderca miał pomocnika? Wstrząsające informacje
Zabójstwo w Łodzi. Sąsiedzi są w szoku
Mężczyzna miał wprowadzić się z partnerką do bloku przy ul. Ciołkowskiego w Łodzi 2 miesiące temu. Sąsiedzi twierdzą, że nawet nie zdążyli poznać pary i dodają, że 44-latek i 49-latka bardzo rzadko wychodzili z mieszkania.
Zobacz także: Policjanci wreszcie złapali zabójcę. Śledztwo trwało ponad 10 lat