Do masowych zatrzymań doszło, gdy protestujący próbowali przejść ze stacji metra Czistyje Prudy pod komendę stołeczną policji przy ulicy Pietrowka. W akcji brali udział funkcjonariusze oddziałów specjalnych policji - OMON i gwardii narodowej (Rosgwardii). Policja zagrodziła ulice i zaułki, by uniemożliwić grupie przemieszczenia się.
Wśród zatrzymanych jest wielu dziennikarzy, w tym reporterów "Kommiersanta", "Nowej Gaziety", telewizji Dożd, radia Echa Moskwy, portali: Mediazona i Lenta.ru - donosi RMF FM.
Rosyjski resort spraw wewnętrznych informował o "zaledwie" 200 zatrzymanych osobach. Według oficjalnego komunikatu protestowało blisko 1200 osób. Powodem niektórych zatrzymań miały być "wykroczenia administracyjne".
Gołunow niewygodny dla władzy
Dziennikarz Iwan Gołunow znany jest w Rosji z krytycznych tekstów wobec moskiewskich urzędników - to właśnie on opisywał przypadki korupcji w moskiewskim magistracie. W zeszły czwartek policja zatrzymała go, gdy szedł spotkać się ze swoim informatorem. Funkcjonariusze mieli znaleźć w plecaku reportera narkotyki. Nielegalne substancje miały także znajdować się w mieszkaniu dziennikarza.
Policja po przeprowadzeniu oględzin opublikowała 9 zdjęć. Okazało się, że 8 z nich nie pochodzi z mieszkania Gołunowa. Od początku sprawy reporter nie przyznaje się do winy, a jego obrońcy zapewniają, że narkotyki w plecaku dziennikarza zostały podrzucone.
Po 6 dniach Gołunow wyszedł na wolność. Zapowiedział, że nadal będzie pisał teksty niewygodne dla władzy. Zaznaczył jednak, że nie zajmie się sprawą swojego aresztowania. - To byłby dla mnie konflikt interesów - mówił we wtorek dziennikarz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Źródło: RMF FM