Konferencja zorganizowana przez Instytut Pamięci Narodowej wywołała niezwykle dużo emocji. Rozpoczęła się od referatów poświęconych niemieckim dowódcom odpowiedzialnym za zbrodnie podczas tłumienia Powstania Warszawskiego, a zakończyła na debacie o słuszności obecnych starań o reparacje od Niemiec.
Tomasz Łabuszewski z warszawskiego oddziału IPN przedstawił postać Ludwiga Hahna, współodpowiedzialnego za eksterminację polskiej inteligencji w ramach tzw. Akcji AB na początku wojny w Krakowie. W latach 1941-1944 kierował on policją bezpieczeństwa w dystrykcie warszawskim, nadzorując m.in. deportację Żydów do obozu zagłady w Treblince.
Hahn, pełniący rolę faktycznej "osoby nr 2" w niemieckim aparacie policyjnym w Warszawie, był znany polskiemu podziemiu, jednak planowany zamach na niego nie powiódł się. Po wojnie pracował jako agent ubezpieczeniowy, nie ukrywając swojej tożsamości ani przeszłości.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ekspert o reparacjach wojennych
Zachodnioniemiecki wymiar sprawiedliwości zainteresował się nim dopiero w latach 60., lecz mimo trzykrotnego aresztowania, szybko odzyskiwał wolność. Ostatecznie sąd w Hamburgu skazał go na 12 lat więzienia, ale odstąpił od wymierzenia kary. Za zbrodnie popełnione podczas tłumienia powstania nigdy nie został ukarany.
O gen. Otto Geiblu, innym niemieckim zbrodniarzu, opowiadał historyk Damian Sitkiewicz. Geibl, dowodząc siłami SS i policji, kierował egzekucjami cywilnych mieszkańców Warszawy oraz wykorzystywał więźniów jako "żywe tarcze" przed czołgami. Po wojnie sąd w Pradze skazał go na pięć lat więzienia. Po odbyciu kary został przekazany Polsce, gdzie otrzymał wyrok dożywocia, jednak szybko został przedterminowo zwolniony. W 1966 roku popełnił samobójstwo w więzieniu.
Wśród zbrodniarzy nieukaranych za działania w trakcie powstania znalazł się także gen. Reiner Stahel, dowódca niemieckiego garnizonu w Warszawie w 1944 roku. Po wojnie trafił do sowieckiej niewoli i zmarł w łagrze. Jego rodzina bezskutecznie protestowała przeciwko umieszczeniu go jako zbrodniarza w Muzeum Powstania Warszawskiego.
Prawnicy uczestniczący w konferencji również podkreślali brak rozliczeń za niemieckie zbrodnie. Prof. Adam Bosiacki z Uniwersytetu Warszawskiego przypomniał postać gen. Alberta Kesselringa, odpowiedzialnego za bombardowanie stolicy we wrześniu 1939 roku. Prokurator Marcin Gołębiewicz zwrócił uwagę, że zbrodnie wojenne nie ulegają przedawnieniu i nadal można dochodzić sprawiedliwości.
Dr Maciej Mazurkiewicz wyraził opinię, że obecne starania o rozliczenie niemieckich zbrodni są spóźnione. Powołując się na swoją książkę "Ludobójstwo Niemiec na narodzie polskim 1939-1945" wydaną przez IPN, podkreślił, że zbrodnie popełnione podczas Powstania Warszawskiego są zbrodniami wojennymi, ale nie mogą być uznane za zbrodnie przeciwko ludzkości.
Niestety, uważam, że mówienie o tych sprawach jest spóźnione, nie żyją już sprawcy i świadkowie. Gdzie byli ci wszyscy ludzie, którzy powinni zająć się tym wcześniej? [...] Mówimy o tych sprawach za późno i brakuje konkretnych działań – podsumował.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.