Do zatrzymania policjanta doszło na początku listopada, jednak dopiero 30 listopada jego przełożeni potwierdzili ten fakt. Funkcjonariusz był jedną z szesnastu zatrzymanych przez CBŚP osób. W akcji wzięło udział w sumie 300 funkcjonariuszy. Szczegóły sprawy przedstawiła "Gazeta Wyborcza".
Czytaj także: Tragiczny raport. Liczba zgonów przeraża
Zatrzymany mężczyzna służył w policji od 16 lat. Wszystkim z zatrzymanej szesnastki przedstawiono zarzuty dotyczące m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, nielegalnego posiadania i handlu bronią oraz amunicją, a także obrotu znacznymi ilościami narkotyków. Szajka działała od 2020 roku głównie w okolicach Lublina i Radomia.
Członkowie tej grupy oferowali do sprzedaży niemal pełny asortyment broni od automatycznej do samodziałowej, a także granaty i materiały wybuchowe. Swoją ofertę handlową uzupełniali także o narkotyki. Była to marihuana oraz haszysz - powiedział w rozmowie z "Wyborczą" rzecznik prasowy lubelskiej policji Andrzej Fijołek.
Funkcjonariusze CBŚP zabezpieczyli również sporo towarów. Wśród nich było m.in. 98 jednostek broni palnej, ponad 30 tys. sztuk amunicji, narzędzia do wytwarzania i przerabiania broni oraz 2 kg narkotyków. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Mazowiecki Wydział Zamiejscowego Departamentu do Spraw Przestępczości Zorganizowanej i Korupcji Prokuratury Krajowej w Warszawie.
Broń i amunicja ukryte były w różnych miejscach, m.in. w garażach, piwnicach, w stercie drewna, gołębniku, pralce czy w torbach z ubraniami - informuje "Wyborczą" policja.
Policjant pełnił służbę patrolową w posterunku w Nałęczowie. Gdy jego ciemna strona wyszła na jaw, został zatrzymany i zawieszony w czynnościach służbowych. Aresztowany nie ma już przyszłości w policji. Niezwłocznie po zatrzymaniu wszczęto procedurę wydalenia go ze służby, w konsekwencji której został zwolniony.
Czytaj także: Najman spotkał się z ministrem. Po obronie Jasnej Góry chce bronić Polski przed patologią