Tiktoker "Crawly" dał się poznać w Polsce jako zielony gnom. W przebraniu i towarzystwie kilku osób wchodził do sklepów w galeriach handlowych i przeszkadzał pracującym kasjerom i robiącym zakupy klientom. Z każdym dniem jego pomysły stawały się coraz bardziej kontrowersyjne.
W minioną sobotę do sieci trafił film z jego udziałem. Na nagraniach widać było, że wraz z grupą nieletnich osób niszczy dwa samochody zaparkowane w centrum Warszawy. Zaatakował też przechodnia gaśnicą, a następnie wszyscy przenieśli się do metra i w jednym z wagonów krzyczeli, śpiewali i przeszkadzali pasażerom.
Sprawą zajęła się policja. Funkcjonariusze ustalili, że samochody przywieziono na lawetach i tak samo zostały wywiezione. Stołeczna komenda poinformowała, że prowadzi działania w kierunku zakłócania porządku publicznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Do sprawy na Tik Toku odniósł się również sam zainteresowany. To Władysław Olejniczenko, który - jak ustalił "Fakt" ma obywatelstwo ukraińskie. Ustalenia potwierdziła stołeczna policja. W swych nagraniach przekonywał, że chciałby mieszkać w Moskwie lub rosyjskojęzycznym kraju. "Crawly" wychował się na Białorusi. 23-latek wydaje się nie przejmować zarzutami kierowanymi w jego stronę, co potwierdzają jego słowa. Wspomniany film nagrał dzień przed akcją, czyli 8 listopada. - Muszę się do czegoś przyznać - słyszymy na początku nagrania.
Wszyscy to widzieliście. Czy naprawdę uwierzyliście? Uwierzyliście, że jestem taki brutalny? Że mogę tak nieludzko potraktować samochody? To niemożliwe - mówi "Crawly". To ja kupiłem te samochody, mam nawet dokumenty. Zawsze jestem dwa kroki przed wszystkimi. Idę tworzyć nowe treści dla was - zakończył.
Prokuraturę dwukrotnie o zachowaniu patostreamera zawiadomił Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Podczas jednej z transmisji w sieci miał znieważyć Polaków i według ośrodka naruszył art. 257 kk., czyli zapis mówiący o napaści z powodu ksenofobii, rasizmu lub nietolerancji religijnej zagrożony karą do 3 lat pozbawienia wolności. Po sobotnich wybrykach Olejniczenki ośrodek złożył kolejne zawiadomienie. Tym razem chodzi o art. 255 kk., który "penalizuje publiczne pochwalanie czynów zabronionych". Sprawą zajął się też Rzecznik Praw Dziecka.