Kilka miesięcy temu 52-letnia mieszkanka powiatu zamojskiego otrzymała zaproszenie od nieznajomego mężczyzny za pośrednictwem portalu społecznościowego. Po rozpoczęciu korespondencji dowiedziała się, że mężczyzna ten mieszka w Belgii, gdzie od kilku lat samotnie wychowuje dzieci po śmierci żony.
Twierdził również, że prowadzi własny biznes. W jednej z kolejnych rozmów przekazał jej, że jego ojciec wyjechał do Afryki, a on wraz z dziećmi udał się tam, by go odwiedzić.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Opowiedział 52-latce, że kiedy już był w Afryce, to został napadnięty i pobity, a napastnicy skradli mu wszystkie dokumenty. Trafił też do szpitala. Pisana przez znajomego historia wydawała się 52-latce autentyczna. Nawet wtedy, gdy wysłał jej wiadomości z prośbą o pieniądze, których miał potrzebować na operację - przekazała podkomisarz Dorota Krukowska-Bubiło z Komendy Miejskiej Policji w Zamościu.
Kobieta najpierw przelała na jego konto kilka tysięcy złotych. Później regularnie wysyłała mu pieniądze. Mężczyzna przedstawiał różne powody swoich finansowych potrzeb, takie jak koszty operacji, leczenie córki, wydatki na jedzenie i zakwaterowanie, a także opłacenie pogrzebu ojca, który niespodziewanie zmarł, oraz ich powrót z Afryki.
Zaślepiona miłością przelała mu 220 tys. zł
Dodatkowo mężczyzna wspominał o chęci odwiedzenia Polski, aby spotkać się z 52-latką. Obiecał także, że zwróci jej wszystkie przekazane pieniądze, gdy tylko rozwiąże swoje problemy.
Zmanipulowana przez znajomego z Belgii 52-latka takich transakcji wykonała kilkadziesiąt na łączną kwotę prawie 220 tys. złotych. Pieniądze, które mu wpłacała, pochodziły z jej oszczędności, zaciągniętych w bankach kredytów oraz pożyczek od rodziny i znajomych - dodała podkomisarz Dorota Krukowska-Bubiło.
Kobieta zorientowała się, że padła ofiarą oszustwa dopiero wtedy, gdy jej znajomi zaczęli się interesować sprawą. Zaniepokoiło ich, gdy próbowała po raz kolejny pożyczyć od nich pieniądze. To właśnie oni uświadomili jej, że została oszukana. Kobieta zgłosiła sprawę na policję.