20 lutego samolot transportujący 231 pasażerów i 10 członków załogi został zmuszony do powrotu na lotnisko w Denver. Powodem awaryjnego lądowania była awaria jednego z silników, który zapalił się wkrótce po starcie. Szczątki odrzutowce zostały rozrzucone po okolicy. Na szczęście nikomu nic się nie stało. W następstwie tych wydarzeń wszystkie Boeingi 777 z silnikami Pratt & Whitney PW4000 zostały uziemione.
W sprawie Boeingów 777 pojawiły się nowe, niepokojące fakty. Okazało się, że w grudniu 2020 roku doszło do podobnej awarii silnika w jednej z tych maszyn. Usterkę zarejestrował na filmie pewien Japończyk, który przebywał na pokładzie wadliwego samolotu. Jednostka linii lotniczych Japan Airlines musiała awaryjnie lądować 40 minut po starcie. Po incydencie w USA film Japończyka zdobył dużą popularność.
Pomyślałem, że oszaleję, jeśli zaakceptuję myśl o śmierci, więc skupiłem się na filmowaniu tej sytuacji - przyznał w rozmowie z Reuterem 40-letni Naru Kurokawa.
Czytaj także: Katarzyna Dowbor ujawnia kulisy programu "Nasz nowy dom"
Wadliwe łopatki
W obu przypadkach przyczyna awarii była identyczna. 28 grudnia 2020 roku Japońska Rada Bezpieczeństwa Transport stwierdziła, że dwie łopatki wentylatora lewego silnika zostały uszkodzone. Diagnoza powtórzyła się w maszynie lecącej w USA. Przewodniczący National Transportation Safety Board, że uszkodzenie łopatki wentylatora w locie z United Airlines wynikało z wyeksploatowania materiału.