11 kwietnia kobieta znalazła przy polnej drodze w Inowrocławiu piątkę zwierząt - wyglądały na samicę i młode. Zainteresowanie kobiety wzbudziło szczególnie to, że największe zwierzę nie dawało oznak życia. Kobieta zadzwoniła na policję.
Dyżurny policji na miejsce wysłał patrol. Ten poprosił też o pomoc o pomoc inowrocławskiego lekarza weterynarii Wiesława Borkowskiego, który zawsze chętnie angażuje się w tego typu interwencje. - mówi asp. szt. Izabella Drobniecka, oficer prasowa Komendanta Powiatowego Policji w Inowrocławiu.
Gdy przyjechali, zwierzęta wciąż tam były.
Ten ostatni jednak stwierdził, że to nie rodzina psów, a lisków. Matka młodych nie żyła, lecz wszystko wskazuje na to, że zginęła śmiercią naturalną. Wokół niej kręciły się cztery wystraszone i chowające się małe liski. Lekarzowi weterynarii udało się złapać dwa maluchy, którymi trzeba było „od ręki” się zaopiekować, a przede wszystkim nakarmić. Kolejne dwa, to tylko kwestia czasu, gdy również trafią pod dobrą opiekę. - mówi funkcjonariuszka.
Czytaj też: Areszt zmienił Nowaka. Wygląda zupełnie inaczej
Dzięki weterynarzowi, liskom udało się szybko znaleźć ośrodek rehabilitacji dla zwierząt. To tam będą dorastały.
Informowanie służb o zwierzętach porzuconych, czy krzywdzonych jest ważne, ale trzeba pamiętać o projekcie „Zostaw w krzakach tego zwierzaka” - jak mówi weterynarz Wiesław Borkowski "najczęściej matki wracają do swoich młodych, których już nie odnajdują, bo te zostały zabrane z naturalnego środowiska".
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.