Sprawdzamy pogodę dla Ciebie...
aktualizacja 

Na Gubałówce jak w PRL-u. Bez kolejki z biletem od góralki-konika

17

Niekończący się sznur aut posuwających się w żółwim tempie, korki już przy wyjeździe z Krakowa na Zakopiankę, a do tego Konik jak w PRL-u sprzedający bilety na Gubałówkę po zawyżonych cenach. Dziennikarz Gazety Wyborczej wybrał się w Tatry i przeżył szok.

Na Gubałówce jak w PRL-u. Bez kolejki z biletem od góralki-konika
Zakopane/ Gubałówka (PAP, Grzegorz Momot)

Wydawać by się mogło, że gdy się mieszka w Krakowie, wypad do oddalonego o 100 kilometrów Zakopanego zajmuje godzinkę i jest miłą odskocznią od zgiełku miasta.

O tym jak relaksująca jest taka szybka, jednodniowa wycieczka przekonał się dziennikarz Gazety Wyborczej, który liczył na poświąteczny i posylwestrowy luz w Zakopanem. To, co zastał w drodze na Gubałówkę przeszło jego najśmielsze oczekiwania.

O tym, jak trudno jest dotrzeć w Tatry ze stolicy Małopolski mimo nowych odcinków Zakopianki, mężczyzna przekonał się jeszcze przed Nowym Targiem. Niekończący sznur aut i żółwie tempo jazdy skłoniły go do skorzystania ze skrótu wiodącego przez Chochołów, ale i to okazało się średnim rozwiązaniem.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Bezpłatny szlak na Gubałówkę zamknięty. "Pieniądz nad przyjemnością"

Nawet na bocznych drogach, trasy w nawigacji świeciły się na czerwono, a zanalezienie miejsca parkingowego graniczyło z cudem.

Gdy wreszcie udało mu się zostawić samochód i chciał udać się kolejką na Gubałówkę, by podziwiać w piękny, bezchmurny dzień panoramę Tatr, kolejka do kolejki już na wejściu ostudziła jego zapał.

Szybko okazało się jednak, że godzinę stania do wagonika można pominąć, kupując bilet droższy o 15 złotych niż w kasie u pokrzykującej góralki.

Gdy po godzinie stania, zbliżam się w końcu do wejścia, widzę na schodach góralkę, która energicznie macha ręką w stronę grupki osób, pokazując im, by weszli bokiem, obok kolejki. Nikt ich nie zatrzymuje, nie ma nikogo z obsługi. Muszą się tylko trochę porozpychać i zaraz są w środku. A góralka już biegnie na koniec kolejki, łowić kolejnych chętnych - opisuje sytuację dziennikarz Gazety Wyborczej.

Gdy wreszcie udaje mu się dotrzeć na górę, przy barierkach ścisk okazuje się tak duży, ze zaledwie przez kilka minut udaje mu się zerknąć na piękną panoramę Tatr.

Autor: BBI
Dziękujemy za Twoją ocenę!

Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

Które z określeń najlepiej opisują artykuł:
Wybrane dla Ciebie
Fałszywy Biały Miś z Krupówek zwinął biznes. Dostał 70 mandatów
Najstarsze wzmianki o nim pochodzą z 1816 roku. Trafił właśnie na Wawel
Kłobuck pożegnał zamordowanego księdza. Na pogrzebie tłumy
Pocałował piłkarkę w usta. Sprawa wróci do sądu
Dodaj do ciasta na oponki. Wyjdą miękkie i delikatne
Zarzuty dla lekarki i pielęgniarek z DPS w Zielonej Górze. W ranach zalęgły się larwy much
Polska piłka nożna coraz bliżej czołówki. Wymarzona 15. w zasięgu
Tajemniczy balon na Podlasiu. Służby badają podejrzany pakunek
Masz tuje? Nie zapomnij wykonać tego zabiegu przed nadejściem wiosny
Asteroida YR4. NASA wydała komunikat
Kuracjusze narzekają na posiłki w Ciechocinku. "Lepiej mają lokatorzy w chlewiku"
Zabójcze pułapki. Niesamowite odkrycie na dnie morza
Przejdź na
Oferty dla Ciebie
Wystąpił problem z wyświetleniem strony Kliknij tutaj, aby wyświetlić