15 listopada 2022 roku we wsi Przewodów w gminie Dołhobyczów doszło do dramatu. Rakieta, wystrzelona najprawdopodobniej z terytorium Ukrainy, uderzyła w obrębie suszarni zboża, działającej na terenie dawnego PGR. Zginęło dwóch rolników.
Czytaj także: Ostra ocena Trumpa. "Przeszedł na rosyjskie pozycje"
Wszystko wskazuje na to, że rakieta przypadkowo uderzyła w terytorium Polski. Miała osłaniać Ukrainę przed zmasowanymi ostrzałami rakietowymi dokonanymi przez Rosję.
Krzysztof Kozieł mówi, że dramat odcisnął ogromne piętno na mieszkańcach Przewodowa. Chociaż od zdarzenia minęły ponad dwa lata, to w przeddzień ewentualnych negocjacji Stanów Zjednoczonych i Rosji w Rijadzie lokalna społeczność znów czuje niepewność i strach.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Czytaj także: Amerykanie ocenili Trumpa. Tylu wyborców go popiera
Każda informacja o działaniach wojennych budzi strach. Dziś znów jest głośno o negocjacjach, a my nie wiemy, co będzie. Niepewność jest w tym przypadku trudna do zniesienia - tłumaczy sołtys wsi Przewodów w rozmowie z o2.pl.
Mężczyzna wskazuje, że mieszkańcy żyją w ciągłym lęku. Mimo to starają się zdystansować od bieżącej polityki i sytuacji za naszą wschodnią granicą.
Najbardziej cierpimy my, mieszkańcy. Ta rakieta spadła 70 metrów od nas. Żyjemy w ciągłym lęku. Cały czas jest niepokój, niepewność. Każdego dnia. Staramy się jednak zdystansować od tego, co się dzieje za naszą granicą - dodaje mieszkaniec niewielkiej miejscowości w woj. lubelskim.
Jak żyją po dramacie mieszkańcy Przewodowa? "Nie ma dnia bez lęku".
Mieszkańcy Przewodowa nadal obawiają się, że dramat mógłby się powtórzyć.
Nie ma dnia bez lęku. To jednak uzasadnione. Zginęli nasi znajomi, koledzy, przyjaciele. To mógł być każdy z nas. To zostawiło wyrwę w psychice. Kładziesz się do snu, modlisz i zastanawiasz, czy się obudzisz. Musimy o tym pamiętać, ale jednocześnie musimy być silni - tłumaczy nam Krzysztof Kozieł.
Sołtys zaznacza, że po tragedii mieszkańcy dostali wiele wsparcia. Były rozmowy z psychologami, działało szkolne stowarzyszenie. Cała społeczność Przewodowa trzymała się razem. Zapytaliśmy Krzysztofa Kozieła, jak było wcześniej. Czy życie sprzed tragedii można porównać do tego, co dzieje się obecnie?
Jak było wcześniej? Wcześniej nie dopuszczaliśmy do siebie myśli, że coś takiego może mieć miejsce. Dziś wiemy, że jest to możliwe - kończy mieszkaniec wsi Przewodów.
Marcin Lewicki, dziennikarz o2.pl
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.