Światło na okoliczności śmierci królowej Elżbiety rzucił Gyles Brandreth. To były członek parlamentu Wielkiej Brytanii i zarazem przyjaciel nieżyjącego księcia Filipa, małżonka monarchini.
Przeczytaj także: Kasia Madera o śmierci królowej. Prezenterka BBC: Byliśmy przygotowani
Królowa Elżbieta nie umarła "ze starości"? Smutne doniesienia
Gyles Brandreth poruszył temat okoliczności śmierci królowej Elżbiety w oczekującej na premierę biografii monarchini – "Elizabeth: An Intimate Portrait" (ang. "Elżbieta: Intymny Portret" – przyp. red). Były członek parlamentu zaprzeczył, aby przyczyną zgonu najdłużej panującej władczyni Wielkiej Brytanii stał się podeszły wiek.
Przeczytaj także: Kolejne smutne wieści z dworu. Zmarła tuż przed pogrzebem królowej
Jak twierdził Gyles Brandreth, królowa Elżbieta zachorowała na szpiczaka. Jest to rzadka choroba układu krwiotwórczego. Właśnie nowotwór miał stać za stopniową utratą sił i kilogramów przez monarchinię, wyraźną zwłaszcza na jej ostatnich zdjęciach.
Słyszałem, że królowa cierpiała na rodzaj szpiczaka – raka szpiku kostnego – co wyjaśniałoby jej zmęczenie i utratę wagi, oraz problemy z poruszaniem się, o których często słyszeliśmy w ciągu ostatniego roku jej życia – mówił Gyles Brandreth w książce "Elizabeth: An Intimate Portrait" (Mirror).
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przeczytaj także: Morze kwiatów na pogrzebie królowej. Czyste marnotrawstwo? Bynajmniej!
Do najczęstszych objawów szpiczaka należą m.in. bóle kostne, osłabienie, pogorszenie samopoczucia czy złamania patologiczne kości. Jak podaje "Mirror", w książce "Elizabeth: An Intimate Portrait" podano, że królowa skarżyła się na utratę energii i systematycznie rezygnowała z kolejnych aktywności. Stało to w sprzeczności z wcześniejszymi deklaracjami monarchini o chęci kontynuowania wypełniania oficjalnych obowiązków mimo śmierci księcia Filipa.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.