Parawany stały się nieodłącznym elementem krajobrazu na polskich plażach. Część wczasowiczów wstaje wcześnie rano, aby o samym świcie "zarezerwować" sobie spory kawałek ziemi nad Bałtykiem. Momentami dochodzi do surrealistycznych wydarzeń, jak chociażby ostatnio w Mielnie. Tam ostatnio jeden z turystów wydzielił sobie długi pas plaży, zapewniając sobie dostęp aż do morza.
Mandaty za parawany nad Bałtykiem? "Plaża jest miejscem publicznym"
Dr Mikołaj Małecki z Instytutu Prawa Karnego, autor bloga "Dogmat Karnisty", poruszył problem parawanów na swoim fanpage'u. Jak zauważył, "parawany mogą zostać prawnie uregulowane, a wówczas plażowicze będą musieli stosować się do ustanowionych reguł".
Zasady postępowania na konkretnej plaży mogą być regulowane przepisami miejscowymi lub regulaminami - dotyczy to zarówno miejsc publicznych typu plaża nad Bałtykiem, jak również różnego typu plaż znajdujących się na terenach prywatnych (zamknięte kurorty) - napisał Małecki w mediach społecznościowych.
Czytaj także: Chwile grozy w Darłówku. "Był wbity w falochron"
Dr Małecki przypomniał, że nie tak dawno burmistrz Darłowa miał pomysł, by całkowicie zakazać parawanów na plażach, za co otrzymał w mediach przydomek "Kapitan Parawan". Regulacje ostatecznie nie weszły jednak w życie.
Gdyby jednak na konkretnej plaży, będącej miejscem publicznym (nieograniczony dostęp dla nieokreślonych z góry osób) obowiązywał zakaz rozstawiania parawanów, wczasowicz narażałby się na odpowiedzialność karną z art. 54 Kodeksu wykroczeń. Za rozstawienie parawanu groziłaby wówczas kara grzywny w wysokości do 500 zł albo kara nagany.
Jak zauważył dr Małecki, "trudniejsza jest ocena parawaningu o nieuregulowanej sytuacji prawnej". "Oczywiście nie ma żadnych podstaw, by karać urlopowiczów, którzy po prostu rozstawili sobie parawan na plaży, żeby odgrodzić się od innych ludzi. Szczególnie, jeśli w danym miejscu jest to powszechnie przyjęta praktyka i wszyscy rozkładają parawany - nam też wolno!" - wskazał ekspert prawa karnego.
Problem polega na tym, że wydzielony skrawek plaży nie przestaje być miejscem publicznym. Nie ma zatem przeszkód, by przesunąć komuś parawan, jeśli wczasowicz "zagrabił" dla siebie znaczący skrawek plaży i utrudnił tym samym wypoczynek innym. To cenna informacja zwłaszcza w kontekście osób, które "rezerwują" sobie plażę o świcie, po czym na kilka godzin wracają do hotelu, by się wyspać.
Plażowicz, któremu brakuje miejsca, nie naruszy reguł postępowania obowiązujących w nadmorskiej społeczności, gdy zmniejszy teren zarezerwowany przez kogoś, kto z niego nie korzysta. Nie narazi się na odpowiedzialność karną, gdy skorzysta z miejsca publicznego, odgrodzonego ofensywnie przez inną osobę - wyjaśnił dr Małecki.
Autor bloga "Dogmat karnisty" wskazał też, że "zbyt ekspansywne rezerwowanie miejsc na plaży za pomocą parawanu" może prowadzić do otrzymania kary na podstawie art. 51 par. 1 Kodeksu wykroczeń. Czytamy w nim, że "kto krzykiem, hałasem, alarmem lub innym wybrykiem zakłóca spokój, porządek publiczny, spoczynek nocny albo wywołuje zgorszenie w miejscu publicznym, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny".
W opinii dr Małeckiego, "ofensywny parawaning" nosi znamiona wybryku, bo rezerwowanie na wyłączność sporego skrawka plaży może zakłócać porządek publiczny i spokój plażowiczów.