Doradca ukraińskiego ministra spraw wewnętrznych Anton Gerashchenko opublikował informację o całkowitym fiasku rekrutacji najemników do wojny. Jak podkreśla portal censor.net, potencjalni najemnicy odmawiają walki o interesy Putina w Ukrainie.
Prezydent Władimir Putin postanowił nie przeprowadzać jeszcze masowej mobilizacji wojskowej, ale rozpocząć rekrutację najemników. I to nie w Rosji, ale w Abchazji, Naddniestrzu czy Osetii Południowej, czyli w miejscach, gdzie łatwiej jest znaleźć żołnierzy, którzy są w stanie oddać życie.
Według planu w Naddniestrzu Rosja zamierzała zwerbować nawet 15 tysięcy najemników, którzy dostawaliby 100 000 rubli miesięcznie, czyli nieco ponad 1000 dolarów.
Nie są to małe pieniądze, jednak zainteresowanie osób, które mogłyby zaangażować się w konflikt, jest bardzo nikłe. Finalnie tylko dwóch potencjalnych najemników przybyło do wojskowych urzędów meldunkowo-zaciągowych w Tyraspolu i innych miastach.
Na Ukrainie nikt nie chce umrzeć. Mężczyźni nie zamierzają być mięsem armatnim i ryzykować życia - czytamy na censor.net.
Ogromne straty Rosjan
Według danych Zbrojnych Sił Ukrainy z czwartku, od 24 lutego w Ukrainie zginęło blisko 19 tysięcy rosyjskich żołnierzy. W tym czasie armia Władimira Putina straciła blisko 700 czołgów, 150 samolotów i 135 helikopterów.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.