O okrucieństwach rosyjskiej armii mówią już nie tylko Ukraińcy i media, ale też sami Rosjanie. Prawdziwe oblicze wojska odkryła Rosjanka, która opublikowała w sieci nagranie, na którym płaczącym głosem opowiada, jak dowódcy traktują rannych na froncie.
Młoda kobieta tłumaczy, że na froncie przebywa jej chłopak. Internautka twierdzi, że podczas codziennych rozmów usłyszała, że rosyjscy dowódcy nie przejmują się rannymi na polu walki. Jest wręcz odwrotnie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmawiałam z Fiodorem. Rozmawiamy ze sobą codziennie. On dzwoni, kiedy tylko może. Opowiedział mi historię. Przed jednym z ataków dowódcy zabronili żołnierzom zabrać ze sobą apteczki pierwszej pomocy - mówi poruszona Rosjanka.
Zszokowani wojskowi dopytywali, dlaczego nie powinni korzystać z apteczek. Odpowiedź dowódców ich poruszyła.
Usłyszeli, że "nikt ich nie uratuje, nie zabierze". Kazali im zostawić jeden nabój, aby zaoszczędzić sobie bólu. Mają do siebie strzelać. Armia nie potrzebuje rannych. Nikt im nie pomoże. Nie wiem, jaka armia każe rannym się wykończyć. Dobija własnych, rannych żołnierzy - tłumaczy zapłakana kobieta.
Na koniec Rosjanka dodała, że na wszelki wypadek pożegnała się już ze swoim partnerem. Zastanawia się, jak może skończyć się "ewentualny kolejny atak".