Niepokojące informacje przekazał "Newsweek". Do zdarzenia doszło 6 maja. To właśnie wtedy rosyjskie systemy kontroli przestrzeni powietrznej wykryły obiekt nad Morzem Czukockim. Odkrycie wywołało niepokój wśród kontrolerów.
Rosja zareagowała na obecność samolotu zwiadowczego RC-135. W powietrze wysłano myśliwiec MiG-31 ze składu dyżurujących sił obrony przeciwlotniczej Floty Oceanu Spokojnego. Jednostka miała za zadanie zidentyfikowanie amerykańskiej maszyny oraz niedopuszczenie jej do naruszenia rosyjskiej przestrzeni powietrznej. Narodowe Centrum Zarządzania Obroną poinformowało o szczegółach sprawy w komunikacie.
W celu rozpoznania celu powietrznego i niedopuszczenia do naruszenia granicy państwowej Rosji w powietrze wzbił się myśliwiec MiG-31 ze składu dyżurujących sił obrony przeciwlotniczej Floty Oceanu Spokojnego. Załoga rosyjskiego myśliwca zidentyfikowała cel jako samolot zwiadowczy RC-135 Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych i eskortowała go nad akwatorium Morza Czukockiego - napisano w komunikacie.
Na szczęście sytuacja zakończyła się bezkonfliktowo. Niedługo później amerykański samolot oddalił od granicy państwowej Federacji Rosyjskiej. Spowodowało to powrót rosyjskiego myśliwca do bazy. Centrum wyjaśniło, że interwencja odbyła się w ścisłej zgodności z międzynarodowymi zasadami użytkowania przestrzeni powietrznej.