O rzekomym ataku na rosyjski posterunek straży granicznej poinformowała Federalna Służba Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Jak podała agencja Interfax, do zdarzenia miało dojść w poniedziałek rano.
Pocisk miał trafić z terytorium Ukrainy. Posterunek straży granicznej w rosyjskim obwodzie rostowskim uległ całkowitemu zniszczeniu w odległości 150 metrów od granicy z Ukrainą. Agencja dodaje, że nie ma ofiar śmiertelnych.
Agencja AFP podała, że ukraińskie władze zaprzeczają doniesieniom o jakimkolwiek ostrzale z ich strony. Ukraińskie wojsko zaprzeczyło ostrzeliwaniu obiektu granicznego używanego przez rosyjską Federalną Służbę Bezpieczeństwa, nazywając doniesienia Moskwy "fałszywymi wiadomościami".
Zareagowali też ukraińscy żołnierze. W rozmowie z portalem Ukraina 24 powiedzieli, że "jest to jakaś szopa, z której sami [Rosjanie - przyp. red.] zerwali dach i teraz kłamią, że jest to posterunek straży granicznej".
Z kolei rosyjskie media propagandowe aktywnie rozpowszechniają informację o rzekomym "ataku Ukraińców".
Na razie nie ma oficjalnych potwierdzeń tego incydentu. Może on być przykładem działania pod tzw. taktyką fałszywej flagi. To świadome prowokacje i ataki, za które potem oskarżane będą ukraińskie władze.
Kilka dni temu rosyjskie media informowały już o rzekomym ostrzale przez Ukrainę terytoriów w pobliżu miejscowości obwodu rostowskiego. Siły Zbrojne Ukrainy zdementowały te informacje, nazywając to "jawnym kłamstwem i prowokacją".
Współprzewodniczący Europejskiej Rady Stosunków Zagranicznych Carl Bildt uważa, że takie działania mogą być pretekstem do inwazji. Przypomina, że w listopadzie 1939 roku Związek Sowiecki zorganizował coś bardzo podobnego, twierdząc, że Finlandia zaatakowała sowieckich żołnierzy na granicy w Manili.
Był to wówczas pretekst do sowieckiego ataku na pełną skalę następnego dnia - przypomina Bildt.
- Kolejna rosyjska prowokacja: oskarżają Ukrainę o zniszczenie ostrzałem punktu granicznego. Jeśli Putin zacznie tę wojnę, przejdzie do historii jako wskrzesiciel Imperium Zła. Nieskuteczny wskrzesiciel - stwierdził z kolei senator KO Marcin Bosacki.