Od poniedziałku wprowadzono ważne zmiany. Znów zamknięto większość sklepów w galeriach handlowych, hotele, a także stoki narciarskie. Nową porcję obostrzeń minister zdrowia Adam Niedzielski nazwał "narodową kwarantanną". Inni przedstawiciele rządu próbowali to potem prostować, twierdząc, że nie jest to zbyt precyzyjne sformułowanie.
Nowe ograniczenia wzbudziły dużo kontrowersji. Najbardziej zawrzało po tym, jak rząd ogłosił zakaz przemieszczania się w noc sylwestrową.
Od dnia 31 grudnia 2020 r. od godz. 19.00 do dnia 1 stycznia 2021 r. do godz. 6.00 na obszarze Rzeczypospolitej Polskiej przemieszczanie się osób przebywających na tym obszarze jest możliwe wyłącznie w celu: 1) wykonywania czynności służbowych lub zawodowych lub wykonywania działalności gospodarczej; 2) zaspokajania niezbędnych potrzeb związanych z bieżącymi sprawami życia codziennego - czytamy w rządowym rozporządzeniu.
Premier Mateusz Morawiecki tłumaczył natomiast, że rząd nie wprowadza godziny policyjnej. Wyjaśniał, że przepis dot. nocy sylwestrowej jest tylko... apelem. To też wzbudziło kontrowersje - Polacy sygnalizują niespójność w rządowej komunikacji.
Nowe obostrzenia. Co na to Polacy?
Przed słowami premiera specjalne badanie przeprowadził Instytut Badań Rynkowych i Społecznych na zlecenie Wirtualnej Polski. Polacy byli dopytywani, czy będą przestrzegać zasad narodowej kwarantanny.
77,2 proc. odpowiedziało, że tak. 16,3 proc. Polaków zamierza przestrzegać zasad "tylko częściowo", a 3,4 proc. - "w ogóle". 3,1 proc. ankietowanych odpowiedziało "nie wiem/trudno powiedzieć".
Badanie przeprowadzono na 1100 osobach w dniach 21-22 grudnia. Zastosowano metodę telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI).
Czytaj także: Trump podjął ważną decyzję. Chodzi o koronawirusa
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.