Już w poniedziałek statek kosmiczny Double Asteroid Redirection Test (DART) uderzy w asteroidę Dimorphos. Amerykańska agencja kosmiczna chce w ten sposób ocenić, czy takie działanie przyniesie efekt i pozwoli w przyszłości ochronić ludzkość przed kosmicznymi skałami stanowiącymi zagrożenie dla Ziemi.
NASA planuje misję jak z filmu. To kiedyś może uratować nas i Ziemię
Zderzenie sondy DART z asteroidą zaplanowano na noc z 26 na 27 września czasu polskiego. Rozpocznie się o godz. 1.14, a NASA TV zapowiada transmisję z całej akcji. Osoby zainteresowane nietypową misją będą mogły ją śledzić na stronie internetowej amerykańskiej agencji kosmicznej, a także w mediach społecznościowych - na Twitterze, Facebooku oraz YouTube.
Misja, określana przez NASA jako DART, będzie próbą obrony planety przed asteroidą w przypadku obrania przez nią kolizyjnego kursu z Ziemią. - To rzadka okazja, aby przeprowadzić eksperyment w świecie rzeczywistym na asteroidzie, która nie stanowi zagrożenia dla Ziemi - powiedział stacji NBC News Bruce Betts, główny naukowiec Planetary Society, organizacji non-profit, która prowadzi badania, działa na rzecz promocji eksploracji kosmosu.
Czytaj także: Kraj protestuje. Elon Musk włącza im internet
Zdaniem Bettsa, misja DART to "wielki krok naprzód dla ludzkości". Amerykanin uważa, że pomoże ona nie tylko ocenić jeden z najpopularniejszych sposobów na obronę naszej planety w razie zagrożenia ze strony asteroidy, ale też podniesie świadomość na temat zagrożeń z kosmosu i pozwoli zaplanować misje obronne w przypadku zagrożenia w przyszłości.
- To, co wyróżnia taką katastrofę, to fakt, że jeśli odrobimy pracę domową i odpowiednio się przygotujemy, to możemy jej zapobiec. To ogromna różnica w porównaniu do innych katastrof naturalnych, które dotykają Ziemię - skomentował Betts.
Statek o wadze 550 kg i długości 8,5 m będzie się poruszał z prędkością ok. 6 km/s (24 000 km/h). Jego celem nie jest zniszczenie asteroidy, ale sprawdzenie, czy kolizja może zmienić jej trajektorię lotu. - Nawet niewielkie szturchnięcie może być wystarczające, aby zmienić kurs asteroidy na tyle, by uratować Ziemię. Wszystko zależy od wielkości obiektu i czasu, jaki będziemy mieć na przygotowanie się do zderzenia - wyjaśnił Betts.
Wskutek zderzenia z asteroidą sonda DART ulegnie zniszczeniu, ale w ramach misji przygotowano też małą satelitę LICIACube, która będzie monitorować miejsce zderzenia, aby ocenić jego następstwa. Satelita będzie się znajdować w odległości 40-80 km. - To wystarczająco blisko, aby uzyskać dobre zdjęcia z momentu uderzenia. Równocześnie na tyle daleko, by LICIACube nie została zniszczona odłamkami - powiedział Dan Lubey, kierownik ds. nawigacji w NASA.
NASA podkreśla przy tym, że żadna znana asteroida o rozmiarach przekraczających 140 m nie ma znaczącej szansy na uderzenie w Ziemię przez następne 100 lat. Agencja dodaje jednak, że wiele takich asteroid i innych mniejszych obiektów nie zostało dotąd odkrytych.
Czytaj także: Sprawdzili, dokąd latają Rosjanie. Radary nie kłamią