Wojna to nie są przelewki i nie są to obrazki z telewizji, które oglądamy z bezpiecznego dystansu i które jawią się nam jako coś odległego. Przekonał się o tym nastolatek z Rosji, który dostał się na froncie do ukraińskiej niewoli. Chłopak wyglądał na przerażonego i zaczął błagać o litość żołnierzy.
Na szczęście w rękach Sił Zbrojnych Ukrainy nie grozi mu żadne niebezpieczeństwo. Obrońcy Kijowa, w przeciwieństwie do swoich wrogów, traktują jeńców zgodnie z umowami i nie robią im krzywdy.
Zbierają ich w obozach dla pojmanych żołnierzy, karmią i zapewniają pomoc medyczną. A potem wymieniają na swoich rodaków, którzy trafili do niewoli.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Młody Rosjanin miał dużo szczęścia. Mógł przecież zginąć na froncie. Być może zgłosił się do wojska na ochotnika, więc teraz już wie, że wojna to nie przelewki i że za obecność na linii frontu można zapłacić najwyższą cenę. Istnieje też możliwość, że trafił do armii z poboru.
Chłopaki, ja mam tylko 19 lat - mówił przerażony do Ukraińców.
A ci uspokoili go i przyznali, że "wszystko będzie dobrze". Jak przekazali młokosowi, potrzebują jeńców, by móc ich później wymienić na swoich braci broni. Zapewnili go też, że nic złego mu się nie stanie.
Wojna w Ukrainie, zwana w Rosji "specjalną operacją wojskową", kosztowała już życie ponad 258 tysięcy żołnierzy Władimira Putina. Codziennie do Moskwy docierają meldunki z frontu, które nie napawają optymizmem: agresor traci ludzi, sprzęt i morale. Ale dowódcy za nic mają sobie życie ludzkie.
Dowódcy czekają na kolejne fale zmobilizowanych i świeżą krew, którą poślą do boju. W Rosji szkolenie dla "mobików" trwa raptem dwa tygodnie, a potem żołnierz dostaje do ręki karabin i trafia na front. Często w miejsce, gdzie toczą się ciężkie walki i gdzie trzeba stawić czoła zaprawionym w boju przeciwnikom. Stąd tak duże straty Rosjan.
Dla dowódców rosyjskiej armii nie ma znaczenia, czy żołnierz ma 19 lat czy 70. Biorą wszystkich i traktują jak mięso armatnie. Brak żołnierzy może oznaczać katastrofę na froncie, więc w Rosji pojawiły się informacje, że jesienią zacznie się kolejna wielka mobilizacja.
Pierwszą mobilizację Władimir Putin ogłosił 21 września 2022 roku. Wówczas uciekło z kraju od 300 do nawet 700 tysięcy mieszkańców, w większości młodych mężczyzn w wieku poborowym. Władze rosyjskie szybko pozyskały ludzi do walki i teraz zamierzają zrobić to samo.