Fatalnie zakończyły się wygłupy nastolatków w województwie świętokrzyskim. 1 lutego strażacy musieli interweniować w ośrodku wypoczynkowym nad zalewem Rejów. Z pożarem walczyło tam 12 zastępów straży pożarnej. Pożar ugaszono, ale ogień niemal całkowicie strawił część restauracji. Właściciel wycenił straty na około dwa miliony złotych.
Czytaj także: Bezlitosne słowa o Kaczyńskim. "Niech się boi"
Służby ustaliły, co było przyczyną pożaru. Początkowo zakładano, że doszło do niego w wyniku zwarcia instalacji elektrycznej. Dzień po spłonięciu na miejscu pogorzeliska pracowali policjanci z udziałem biegłego z zakresu pożarnictwa. Nowe światło na sprawę rzuciły nagrania z kamer monitoringu. Widać było na nich dwóch nastolatków. Jeden z nich podpalił słomianą strzechę drewnianej wiaty, która spowodowała pożar części kompleksu.
Na nagraniu było widać, że podpalacz z kolegą niezwłocznie uciekli. Policjanci nie znali personaliów sprawców zdarzenia. Praca kryminalnych przyniosła jednak efekt, dzięki czemu udało się zidentyfikować nastolatków.
Czytaj także: W głowie się nie mieści. Bill Gates naprawdę to zrobi
Dokładnie dobę od zdarzenia zatrzymano 13-letniego podpalacza. Chłopak przyznał się do podpalenia. Dodał, że nie miał świadomości spowodowania pożaru. Tłumaczył, że chciał spalić samą słomę na wiacie. Mundurowi zabezpieczyli zapalniczkę i ubranie, które sprawca miał na sobie w chwili zdarzenia. Winny trafił do policyjnej izby dziecka. Jego sprawą zajmie się sąd rodzinny.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.