"Grzeczni już byliśmy" - to hasło propagujące petycję polonistów i polonistek rozczarowanych brakiem realnych zmian w kanonie lektur obowiązkowych.
O akcji zbierania podpisów na antenie radia TOK FM opowiedział Dariusz Martynowicz - nauczyciel roku 2021 r. Tłumaczył, że nauczyciele nie kryją rozczarowania postawą ministerstwa edukacji i domagają się usunięcia z listy pozycji, które nie są czytelne dla współczesnej młodzieży.
Wrócił cały kanon oparty tylko i wyłącznie na martyrologii - tłumaczył i podkreślił, że nie chodzi o zniszczenie kanonu, ale o fakt, że obecnie na listach nie ma nic atrakcyjnego dla młodego człowieka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zdaniem Martynowicza pozostawienie na liście lektur zbyt wielu pozycji powstałych przed druga połową XX wieku zniechęca młodzież do literatury i odnosi odwrotny skutek od zamierzonego.
Dlatego w petycji nauczyciele domagają się od minister Barbary Nowackiej większego ograniczenia lektur obowiązkowych, swobody w doborze lektur dla nauczycieli oraz zmian kadrowych w Centralnej Komisji Egzaminacyjnej.
My prosiliśmy i mówiliśmy, że trzeba zmienić osoby, które odpowiadają za prace nad podstawami programowymi. Ja sam rozmawiałem z minister Nowacką, że to nie do przyjęcia, żeby osoba, która wprowadzała tak konserwatywną reformę. Teraz odpowiadała za "uczłowieczanie" tej podstawy programowej - tłumaczył Martynowicz w rozmowie z TOK FM.
Chodzi między innymi o dr Wiolettę Kozak z Centralnej Komisji Egzaminacyjnej, która zatrudniona została jeszcze za rządów PiS i opowiadała się za utrzymaniem starego kanonu lektur.
Nauczyciel wskazywał też na rolę Ordo Iuris, które miało masowo wysyłać maile w obronie bogoojczyźnianych pozycji w kanonie lektur. Pod petycją zebrano na ten moment kilka tysięcy podpisów.
Czytaj także: Wicedyrektorka zagrodziła mu drogę. Rękoczyny w szkole