O sprawie pisze Corriere del Veneto, cytowany przez portal polsatnews.pl. Cinzia Paolina De Lio 14 lat była na zwolnieniach lekarskich, sporadycznie tylko prowadząc zajęcia w swojej szkole. 10 lat kobieta była po prostu nieobecna w pracy. Powód? Nieznany.
W końcu kobieta zatęskniła za szkołą. Po 24 latach ciągłych nieobecności, włoska nauczycielka zdecydowała się wrócić na stałe do pracy. Styl wykonywania obowiązków przez pedagog budził jednak ogromne wątpliwości.
Czytaj także: To nie melina. Tak wygląda szkoła w Gdańsku
Po szczegółowej kontroli, której została poddana jej praca, wykazano liczne nieprawidłowości. Inspekcja zwróciła uwagę między innymi na brak kryteriów przy wystawianiu ocen, nielogiczny przebieg lekcji, humorystyczny sposób oceniania uczniów i nie tylko.
Kobieta miała m.in. przeglądać internet na lekcji w swoim smartfonie, a uczniowie byli przez nią lekceważeni i zbywani. Włoskie Ministerstwo Edukacji wykazało, że nie zwracała ona m.in. uwagi na odpytywanych uczniów.
Wyniki kilkumiesięcznej kontroli były jednoznaczne - kobieta musiała zostać zwolniona!
Nauczycielka odwołała się od wyników kontroli. Sąd był dla niej bezwzględny
Zwolniona nauczycielka postanowiła walczyć o swoje prawa. Stwierdziła, że kontrola była zbyt mało rozbudowana i za krótka. Uważała, że każdy pedagog ma prawo do stosowania takich metod edukacyjnych, jakie uzna za stosowne.
Czytaj także: Skrytykowała koleżankę, która identyfikuje się jako kot. Nauczycielka nazwała ją "nikczemną"
Sąd Kasacyjny we Włoszech nie był jednak przychylny zdaniu kobiety. W uzasadnieniu do odrzucenia wniosku kasacyjnego możemy przeczytać, że brak metody nie jest metodą.
Swoboda dydaktyczna to oczywista autonomia w określeniu odpowiednich metod nauczania. Nie oznacza to jednak, że nauczyciel nie może stosować żadnej metody - wskazał Sąd.