Pewna nauczycielka z Walii postanowiła opisać sytuację w szkolnictwie. O tym, jak wygląda podejście uczniów, opowiedziała w rozmowie z BBC.
Wielu uczniów kręci się po szkole i nie uczestniczy w lekcjach. Wydaje się, że to uczniowie sprawują władzę. Od czasu covida jest gorzej: nie ma szacunku dla personelu, a winę zawsze zrzuca się na nauczycieli - podkreśliła rozżalona kobieta.
Nauczycielka poprosiła o anonimowość. Ujawniła jedynie, że w szkole pracowała przez 20 lat. Teraz postanowiła porzucić swój zawód.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rozmówczyni BBC uważa, że dziś nauczanie nie polega już na nauczaniu. - To tylko niewielka część pracy w porównaniu z całą papierkową robotą: planowaniem, wystawianiem ocen i przygotowywaniem raportów - dodała.
Przeciętny nauczyciel ma pięć lekcji tygodniowo na planowanie, przygotowanie i ocenianie, co nie wystarczy, dlatego pracę należy wykonywać w domu wieczorami, w weekendy i w czasie wakacji szkolnych - kontynuowała.
Walia. Agresywni uczniowie coraz większym problemem
Kobieta oceniła, że uczniowie są coraz gorsi, zaś ich ataki agresji wobec nauczycieli pozostają prawie bez konsekwencji.
Istnieją zasady dotyczące zachowania, ale jeśli rodzic złoży skargę, sankcje zostaną usunięte - podkreśliła.
Walijski związek nauczycieli NASUWT wystosował specjalny apel do rządu. Chodzi o wprowadzenie ochrony przed brutalnymi zachowaniami uczniów. Ze statystyk wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy aż 38 proc. nauczycieli w Walii doświadczyło przemocy słownej lub fizycznej ze strony ucznia.