Pierwsze ognisko COVID-19 odnotowano w Chinach w grudniu 2019 roku. Od tego czasu wirus zabił 3,3 miliona ludzi i kosztował świat biliony dolarów. Pandemia zmieniła także życie miliardów osób.
Wciąż potrzebujemy szczegółowych badań, aby określić pochodzenie koronawirusa – twierdzi grupa 18 naukowców w liście opublikowanym w periodyku naukowym "Science".
Naukowcy sceptyczni wobec raportu WHO. "Teoria o incydencie w laboratorium jest nadal aktualna"
Pod artykułem podpisali się m.in. mikrobiolog kliniczny z Uniwersytetu Cambridge Ravindra Gupta, badacz wirusów w Fred Hutchinson Cancer Research Center Jesse Bloom oraz profesor mikrobiologii na Uniwersytecie Stanforda David Relman. Naukowcy podkreślają, że dochodzenie WHO nie uwzględniło w sposób "wyważony" hipotezy o tym, że wirus mógł wydostać się z laboratorium.
Teoria o wypadku i wypuszczeniu wirusa z laboratorium jest nadal aktualna – oceniają badacze.
Raport WHO na temat pochodzenia koronawirusa. Badacze mieli otrzymać niepełne dane
WHO w lutym przeprowadziła własne śledztwo w Wuhan mające na celu zbadanie pochodzenia koronawirusa. W raporcie końcowym pisanym wspólnie z chińskimi naukowcami zespół badaczy WHO stwierdził, że SARS-CoV-2 prawdopodobnie przedostał się z nietoperzy na ludzi poprzez inny gatunek zwierząt. Podkreślono, iż teoria o "wypadku w laboratorium" jest "wysoce nieprawdopodobna".
Zespołowi WHO zarzucono wtedy, że nie zbadał dokładnie wszystkich poszlak w Wuhan. Miał otrzymać od swoich chińskich współpracowników niekompletne dane. Zdaniem grupy 18 naukowców potrzebne jest kolejne, w pełni niezależne śledztwo.
Musimy poważnie traktować hipotezy dotyczące zarówno naturalnego, jak i laboratoryjnego źródła wirusa, dopóki nie będziemy mieć wystarczających danych – twierdzą badacze w liście opublikowanym w "Science".
Czytaj także: WHO o pochodzeniu COVID-19. Będzie raport
Obejrzyj także: Nietoperze jak inkubatory. Są odporne na groźne wirusy