San Francisco to jedna z pereł Kalifornii i jedno z najpiękniejszych miast w Stanach Zjednoczonych. Metropolię zamieszkuje ponad 7 milionów ludzi. Miasto ma ponad 250 lat wspaniałej historii i jest znanym ośrodkiem turystycznym z masą atrakcji.
Kto się wybiera do Frisco nie może nie zobaczyć mostu nad Złotymi Wrotami, więzienia Alcatraz, Coit Tower, charakterystycznych tramwajów linowych, fabryki czekolady Ghirardelli, czy słynnej chińskiej dzielnicy (Chinatown). Jak się okazuje, San Francisco jest poważnie zagrożone, co zbadali naukowcy.
Raport powstał na zlecenie władz miasta, które zleciły ekspertyzy inżynierom i fachowcom od sejsmologii.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według dokumentu, który trafił do władz miasta i wyciekł do mediów, sytuacja jest bardzo zła. NBC News informuje, że aż 3407 budynków w mieście jest zbudowanych tak, że w razie silnego trzęsienia ziemi zawalą się jak domki z kart. Analiza wykazała, że kataklizm może pochłonąć m.in. Coit Tower, dawną giełdę papierów wartościowych, słynne Castro Theatre czy zabytkową siedzibę portalu Twitter.
Oburzenie wywołał fakt, że władze San Francisco ukryły raport przed mieszkańcami i mediami. Włodarze odpowiadają, że nie chcą wywoływać niepokoju i strachu u inwestorów. A eksperci wytykają, że ktoś pozwolił przed laty budować z betonu, który określany jest jako nieciągliwy. I pęka, a nie wygina się, w odpowiedzi na naprężenia. Czyli na przykład w trakcie trzęsienia ziemi.
"Te budynki, gdy zostaną poważnie uszkodzone, stracą swoją nośność pionową i po prostu się zawalą" - przyznał inżynier David Friedman.
Co mogą zrobić władze San Francisco? Zacząć modernizować miejskie budynki. Najpierw fachowcy muszą dokonać analizy i ustalić plan modernizacji, co będzie kosztować właścicieli nieruchomości dziesiątki tysięcy dolarów. A potem zacząć przebudowywać i wzmacniać ich konstrukcje. To samo czeka prywatnych właścicieli.
Miasto czekają zmiany, inaczej może legnąć w gruzach. Jak szacują dziennikarze, cała operacja potrwać może nawet kilkadziesiąt lat, a kosztować będzie setki miliardów dolarów. Jeśli problem zostanie zlekceważony, zginąć mogą setki tysięcy ludzi, więc San Francisco wyjścia nie ma. I musi wkroczyć w XXI wiek z mocnym postanowieniem zmian.