Wkrótce po publikacji Jegor Guzenko usunął niektóre ze swoich najbardziej prowokacyjnych wypowiedzi, pomimo początkowych zapewnień, że nie boi się prześladowań.
Później na jego kanale pojawiło się nagranie audio, w którym męski głos wyjaśnił, że "zespół" Guzenki usunął część materiałów, ponieważ jest on "człowiekiem burzy, żywiołu i emocji", a czasem emocje u niego są zbyt duże.
Powodem oburzenia Guzenki była wiadomość o wszczęciu postępowania karnego przeciwko korespondentowi wojennemu Aleksandrowi Sladkowowi. Rosyjskie wojsko oskarżyło Sladkowa o dyskredytację armii, ale dzięki interwencji dyrektora generalnego WGTRK Olega Dobrodiejewa i administracji prezydenta problem został rozwiązany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sladkow przeszedł przez Afganistan, Czeczenię i "w ogóle wszystkie konflikty zbrojne", ma zespół stresu pourazowego. Wniesienie sprawy przeciwko korespondentowi wojskowemu to skandal - napisał zdenerwowany Guzenko.
Nazwał Putina dziadkiem. Bloger wylicza jego błędy
W swoich wypowiedziach Guzenko ostro skrytykował Władimira Putina, nazywając go "dziadkiem" i łącząc wydarzenia na Ukrainie z faktem, że rosyjski prezydent nie rozpoczął w 2014 roku wojny na pełną skalę.
Gdyby 10 lat temu jeden dziadek się nie zes**, i w 2014 roku uczciwie poszedł (z wojną w Ukrainie), to nie byłoby tych wszystkich bzdur i tylu chłopców by nie zginęło. A teraz nas kur** więzicie i zabijacie - powiedział Guzenko.
Bloger dodał, że poczuł się urażony, że 10 lat temu on i inni uczestnicy konfliktu uwierzyli i poszli walczyć, podczas gdy rosyjscy przywódcy bawili się i negocjowali.
Guzenko dodał także, iż jego zdaniem zdrajcy zajęli Rosję i obecnie siedzą na Kremlu. Przypomniał, że władze rosyjskie wsadziły za kratki "niewygodnych" obywateli, podając jako przykład Igora Striełkowa (Girkina) skazanego za ekstremizm.
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.